8/29/2016

Weekend w Toruniu / K&M

Ostatnio było trochę uczuciowo, to teraz będzie bardziej formalnie haha. Co nas zaprowadziło do Torunia? Właściwie to nie kierowaliśmy się niczym konkretnym, miała być albo Łeba albo Toruń, padło na drugą opcję, nie wiadomo dlaczego. Szybka rezerwacja hotelu, busa...i jesteśmy! 

Toruń zrobił na nas ogromne wrażenie. Nie spodziewaliśmy się tylu pięknych budynków, widoków, pomyśleliśmy sobie, że w takim mieście moglibyśmy mieszkać. Zapraszamy was na krótką fotorelację.







W Toruniu byliśmy już w piątek po 10 rano. Mieliśmy dużo czasu do zameldowania się, więc zrobiliśmy wstępne rozeznanie i udaliśmy się na Stare Miasto. I już wtedy Toruń zachwycił nas swoją architekturą. Niby wszystkie starówki są do siebie podobne, ale ta ma naprawdę klimat. Karolina nie uchwycila na zdjeciach za dużo tego uroku, ale trzeba jej wybaczyć, bo podczas naszej całej podróży była chora. 




Godna polecenia jest też wieża widokowa w Toruniu. Nie jest oszklona tak jak np. w Krakowie albo w Pałacu Kultury w Warszawie. Tutaj wychodzi się na "otwartą przestrzeń" co trochę na początku przerażało, ale zapewniło o wiele lepsze wrażenia. 




Zdecydowanie jedno z ładniejszych miejsc jakie odwiedziliśmy. Spokojna Wisła, gładka tafla wody, lampki, piękne widoki, zwłaszcza wieczorem. Idealne miejsce do posiedzenia, samemu, ze znajomymi lub z druga połówką. 

Odwiedziliśmy równiez planetarium, bo jak można nie odwiedzić planetarium będąc w Toruniu?! Łącznie byliśmy tak z 2h, na seansie o Mikołaju Koperniku oraz kosmosie i w orbitorium. Pierwszy seans zdecydowanie robił wrażenie, kiedy siedząc na fotelu i patrząc w niebo można było posłuchać trochę o otaczającym nas wszechświecie. 

Tak nam minęły piątek i sobota. W sobotę o 20 posiedzieliśmy chwile jeszcze przy spektaklu muzycznym przy fontannach. Nie mamy tego na zdjeciach ale równiez bardzo fajna sprawa, zwłaszcza ze takie widowisko jest codziennie o tej godzinie. Mieniąca się kolorami woda, pryskąjąca w rytm muzyki i wieczór...idealnie.
W niedziele skupiliśmy się głownie na szukaniu pierników. Padał strasznie mocno deszcz więc nie za dużo już zobaczyliśmy.

Podsumowując: Jeżeli myślicie nad Toruniem, polecamy! Piękne miasto, idealne na weekend. Piękne budynki, każdy na pewno znalazłby atrakcje dla siebie.

8/25/2016

Wrażenie, ze nie nadążasz / Karolina


Masz czasami wrażenie, że wszyscy korzystają z życia, są lepsi, ambitniejsi? Mają w miarę poukładane życie; pracę, partnera z którym planują świetlaną przyszłość, ukończone "przyszłościowe" studia, plany....a twoja jedyna produktywność to skończenie serialu/wyjście z psem, praca pierwsza lepsza dorywcza a partnera jak nie ma tak nie widać? Czujesz się tak jakby świat biegł do przodu, a ty stała w miejscu? 

Spoko, pewnie tak jak ty czuje się 3/4 ludzi, którym ciągle się wydaje, że wiedzą za mało, widzieli za mało i co chwilę porównują swoje życie  z innymi, oceniając czy najwyższy czas jakoś się ustatkować, zacząć cokolwiek planować. Kiedy następnym razem ci coś nie wyjdzie, przestań się obwiniać, to nie jest koniec świata, nie ma szans żebyś był najgorszym przegrywem na ziemi. A życie to nie zawody, jesli pasuje ci twój obecny styl życia, bez egzotycznych podróży, albo to że nie śpieszno ci mieć dzieci to znaczy, że wszystko jest w porządku. Nie jesteś inna. Nie jesteś gorsza. 

 Żyjemy w XXI wieku, którzy mnóstwa chorób, zepsucia i technologii pozwala nam się wyzbyć stereotypów i schematycznego życia. Więc korzystajmy z tego. I nie każda porażka oznacza życiową tragedie. Trust me. Akurat jestem specem w nieszczęściach, a potrafię jeszcze napisać, że trzeba je olać! Brawo ja! Też weź sie za siebie i zamiast się użalać i patrzeć na innych płacząc jakie ich życie jest idealne spójrz na to czego można zazdrościć TOBIE. A na pewno takich rzeczy jest sporo.


8/24/2016

Autumn Is Coming /Mikołaj


W zasadzie, to nie powinienem nikogo straszyć, wszakże zostało jeszcze trochę czasu aby nacieszyć się słońcem oraz wysoką temperaturą. Pomimo tego, powoli zaczynam dostrzegać pierwsze przebłyski jesieni, tej Polskiej, Złotej Jesieni.

Nie piszę o tym bez powodu. Jesień to moja ulubiona pora w roku, potrafiąca nasycić mnie klimatyczną atmosferą, widokami, i innymi szmerami bajerami. Czas, kiedy przyodziewamy się nieco cieplej, no i zaczynami doceniać przyjemne fale ciepła po przyjściu do domu. Kto tego nie lubi? Zaczynam brzmieć trochę jak dziewczyna z tumblra, aczkolwiek nie będę ukrywał faktu, że nie mogę się doczekać i z wypiekami wyczekuję pierwszych złotych liści, jak i tak samo złotych promieni słonecznych. Ba, na szarą i burą pogodę wyczekuje tak samo, bardzo uniwersalny ze mnie człowiek. Czuję natomiast, że jest to odpowiedni czas, aby zakończyć przedwczesne zachwyty, bo będzie na nie jeszcze czas. Ciekawi mnie natomiast, czy są na sali tacy sami jak ja fani tej pory roku, czy może wręcz przeciwnie? Z chęcią się dowiem, w jaki sposób Wy postrzegacie ten okres :)

8/21/2016

4 lata razem / K&M


Wiemy, trochę późna godzina, a rocznica naszego związku była wczoraj, jesteśmy trochę spóźnieni ale myślimy, że zrozumiecie. Bo 20 sierpnia każdego roku to nasz dzień i nie myślimy wtedy o niczym innym jak o sobie, takie z nas samoluby. 
Dziś się dowiedzieliśmy, że data rozpoczęcia naszego związku to również światowy dzień wyznawania miłości, podobno. 

W związku z naszą kolejną rocznicą postanowiliśmy wybrać się do Torunia (post o Toruniu pojawi się za tydzień) i w sumie jeżeli ktoś by nas wczoraj śledził to pewnie by nie powiedział, że obchodzimy swoje święto, korzystaliśmy po prostu z atrakcji Torunia. 
Ale nie potrzebujemy robić wokół siebie szumu w jeden dzień, w ten dzień najbardziej zalezy nam na tym żeby być razem,  i to nam się udało. 

Żadne z nas nie powiedziałoby 4 lata temu, że dziś będziemy ciagle razem, pełni miłości i zakochani w sobie z dnia na dzień coraz bardziej. Że przetrwamy te wszystkie kłótnie, problemy, momenty kiedy wydawało nam się, że to się nie uda. Bo takie chwile są w każdym związku i wtedy właśnie ma się szansę udowodnić sobie nawzajem jak bardzo sie kocha drugą osobę. 
Oczywiście ze złymi momentami szły w parze te dobre, i tych drugich było o wiele wiecej. Pierwsze spotkania, pocałunki, poznawanie siebie....nadal to robimy, chociaż jesteśmy starsi. Mamy też milion wspomnień, które łączą tylko naszą dwójkę i sprawiają, że wystarczy tylko jedno słowo które dla innych jest normalne, a z którego my płaczemy ze śmiechu. Przy sobie jesteśmy sobą. To najważniejsze, nie udajemy.  Ufamy sobie, szanujemy się, rozmawiamy - bardzo dużo rozmawiamy. Nie da się opisać uczuć które towarzyszyły nam przez te 4 lata, ale obydwoje wiemy jedno - ta miłość dopiero rozkwita.

8/18/2016

Trochę kultury / Karolina



Praca w teatrze czy też w mojej obecnej pracy nauczyła mnie, że typów ludzi jest naprawdę sporo. Serdeczni, zdystansowani, chłodni, neutralni, kulturalni i...niekulturalni. I o tym dziś będzie mój post. 

Nie mówię, że do mnie jako sprzedawcy trzeba się obnosić z czcią, najbardziej wyrafinowanym słownictwem czy jeszcze niewiadomo jak ładnie. Wystarczą mi zwykłe zwroty grzecznościowe takie jak "proszę", "dziękuję" i szacunek do mojej pracy. I właściwie 3/4 osób się do tego stosuje. Ale jest też ta 1/4 która demotywuje. Mówienie "daj", "co?!" , "weź mi to podaj", "ty" albo zrobienie mi kompletnego burdelu w miejscu które posprzątałam 5 minut temu, a które wygląda jeszcze gorzej niż przed posprzątaniem.  I w sumie nie ma konkretnej granicy wiekowej dla tych ludzi. Niekulturalne potrafią być dzieci, nastolatki, dorośli i ludzie w podeszłym wieku. I o co właściwie mi chodzi w tym poście? Proszę, traktujcie ludzi tak jak wy byście chcieli być traktowani. Nieważne czy to jest pani z warzywniaka, sprzątaczka czy prezes firmy. Osoba młodsza czy starsza. 
Ostatnio w macu miałam sytuację gdzie grupka młodzieży śmiała się z pani sprzątajacej i jeszcze specjalnie podrzucali jej śmieci na świeżo umytą podłogę. Żenada. 

Jednak pomimo tych niewychowanych kretynów ludzi którzy chyba lekcji wychowania nigdy nie zaznali cieszę się, ze przeważa ilość osób które miło się obsługuje i dzięki którym praca staję się naprawdę przyjemna. I zanim kogoś obrazicie albo zlekceważycie jego pracę, zastanówcie się 2 razy czy wy byście chcieli być tak potraktowani. 


PS. W piątek wyjeżdżamy z Mikołajem na weekend do Torunia, nie bez powodu zresztą. Jeżeli ktoś by chciał pocztówkę niech piszę na mk2perspektywy@gmail.com z miłą chęcią obdarujemy! 


8/16/2016

Jak dobrze zacząć rok szkolny? /Mikołaj


Pomimo, że do końca wakacji zostało jeszcze trochę czasu, na pewno niejedna osoba czuję już na swych plecach przeraźliwy oddech nadchodzącej szkoły. Do końca moich wakacji zostało nieco więcej, co nie przeszkadza mi w tym, aby spróbować pomóc innym zacząć dobrze rok szkolny. W końcu, co może być lepsze od rad osoby, która raz nie zdała? Tak czy inaczej, nie będą to rzeczy odkrywcze, zapewne niektórzy z was będą o nich wiedzieć, a reszta po prostu o nich zapomniała. Patrząc jednak przez pryzmat własnych doświadczeń, są to naprawdę małe kroki, które wbrew pozorom mogą nas ustatkować na najbliższe półrocze, no i oczywiście ułatwić nam naukę do maksimum!

Repetytoria 
Pomóc naukowa, o której przypominają sobie nieliczni przed końcowymi egzaminami (I tylko ci, którym bardziej zależy). Niechybnie, jest to oczywiście błąd. Repetytoria przeważnie zawierają informacje ze wszystkich lat danego szczebla edukacji, w bardzo prostej, przystępnej formie, jak i za banalnie śmieszne pieniądze! Repetytorium z danego przedmiotu warto kupić już na samym początku, w pierwszej klasie. Zawierają one wszystkie potrzebne zagadnienia, mało tego, są podane w taki sposób, że podstawy (Czy też bardziej skomplikowane zagadnienia) można przyswoić bardzo szybko, nawet jeżeli ma się z nimi problemy. Co więcej, zwykłe 5 minut poświęcone na dany temat przed lekcją, może nam dać znaczną przewagę nad rówieśnikami, no i pozwoli nam jeszcze łatwiej przyswoić materiał.


Ustanowienie Priorytetów
Na pewno każdy z nas zna ten ból, kiedy te mniej ważne przedmioty zabierają nam zdecydowanie za dużo czasu który poświęcamy na naukę. Jeżeli nie zależy nam na nic nieznaczących literach na świadectwie, warto niekiedy dostać gorszą ocenę z takiego przedmiotu jak na przykład Religia czy też HiS, na rzecz obowiązkowych przedmiotów. Mam tu oczywiście na myśli Polski, J. Angielski, Matematyka, oraz wybrany przez nas przedmiot rozszerzony. Nie oszukujmy się, cała reszta nam się nie przyda, a tylko zmarnuję nasz cenny czas.

Jaki początek taki cały rok
W tym momencie lekko sobie zaprzeczę, natomiast nie ma lepszego sposobu na ustabilizowanie swojej sytuacji i zapewnieniu komfortu psychicznego, jak zdobycie dwóch dobrych ocen dobrej wagi na początku semestru. Nie wszyscy jesteśmy systematyczni, nie wszyscy lubimy uczyć się cały rok, no i nierzadko balansujemy na krawędzi. Oczywiście, nie warto. Warto natomiast poświęcić te pierwsze 2-3 tygodnie wyłącznie na nauce, ponieważ wierzcie mi lub nie, będzie to doskonałe zabezpieczenie jeżeli powinie nam się noga, i siłą rzeczy dostaniemy kilka ciężkich jedynek. Nawet jeżeli nie, jeszcze bardziej ułatwi nam to manewrowanie pomiędzy przedmiotami na których chcemy się skupić, a na których nie. Z kolei tym, którym mniej zależy, popuści nieco pasa i da więcej czasu na leniuchowanie :)

Prace Domowe i Wyciąganie Wniosków
Jedną ze zmor ucznia są oczywiście prace domowe. Trudno się dziwić, ponieważ to kolejne minuty, jak nie godziny, spędzone na wypełnianiu nierzadko zadań, które nie niosą za sobą żadnej konkretnej wiedzy. Istnieją natomiast zadania, które faktycznie poszerzają i utrwalają naszą wiedzę, i na nich jak najbardziej wypadałoby się skupić. Prostym przykładem może być chociażby Matematyka, nawet jeżeli robimy 6 przykładów tego samego typu, wyrabia i utrwala nam to pewne schematy, które w przyszłości będą nam się przydawać. Oczywiście, nie chodzi tu o to aby rozwiązywać zadania bez żadnych refleksji. Jeżeli będziemy analizować to co robimy, wyciągać wnioski, starać się zrozumieć podstawy i ogólny zamysł, na pewno mocno to zaowocuję a przy okazji rozwinie naszą percepcję, jeżeli tylko sobie na to pozwolimy.

Oczywiście, nie są to wszystkie "tipy", które wymieniłem, natomiast w mojej opinii wydają się one najbardziej pomocne i przydatne. Nie ukrywam, tak naprawdę sam się do nich nie stosowałem, a ile to razy każdy z nas mówił "W następnym roku będę się uczył/a, będę systematyczny/a i robił/a wszystkie zadania domowe!". Niemniej jednak, jak już wspominałem, patrząc przez pryzmat własnych doświadczeń, gdybym chociaż trochę dostosował się do tego typu porad, wiele etapów mojej edukacji byłoby znaczniej spokojniejszych. Na końcowy wynik nie narzekam, natomiast warto sobie czasami ułatwić nieco życie, prawda? :)

Dla tych, co dalej są zainteresowani, polecam poszukać szybkich metod uczenia się, one również się przydają. Oczywiście z przyjemnością usłyszę o tym jak podobał wam się post, i czy rady okażą się przydatne w nadchodzącym roku szkolnym :)

8/11/2016

Ludzie, którzy zawsze pamiętają /Karolina



Przez nasze życie przewija się pełno ludzi. Mieliśmy już pełno przyjaciół "na zawsze", 4 mężów i znajomych, którym już nawet nie mówi się "hej" na ulicy. 
Rówieśnicy, starsi, młodsi, bliscy...jedni są na chwilę w naszym zyciu, z innymi łączą nas tylko więzy krwi, o kolejnych zapominamy gdy zaczynamy nowy etap w życiu albo oni zapominają o nas. 

Ale są ludzie, którzy zawsze pamiętają. Pamiętają o tym ile łyżeczek cukru wsypujesz do herbaty, że kawa to tylko taka do połowy z mlekiem, wiedzą kiedy masz "te dni" i lepiej uważać, pamiętają o każdym ważnym spotkaniu,  o tym, że nie cierpisz zielonego, krwi i pająków. Wiedzą jak poprawić humor. Wiedzą, że twoje ulubiony lody to te śmietankowo-waniliowe, a za karmelem nie przepadasz. Pamiętają i wiedza o tych wszystkich pierdołach.

Doceń tych ludzi. Chłopaka, przyjaciółkę, mamę/tatę, tę osobę. Bo pewnego dnia z różnych powodów może jej zabraknąć, związki się rozpadają, przyjaźnie kończą. Małostkowe rzeczy o których wiedziała tamta osoba, będziesz musiała tłumaczyć nowej osobie. Nie nosisz tej bluzki bo jest zielona, a nienawidzisz zielonego, nie chcesz tej kawy bo jest zdecydowanie za mało mleczna i w dodatku karmelowa. I mimowolnie pomyślisz "on/ona pamiętał/a" i to będzie dobijające.



8/09/2016

Pokémon'owe Szaleństwo /Mikołaj


Kto z nas nie marzył o zostaniu Trenerem Pokémon? Podróżowanie po świecie, kolekcjonowanie zwierzaków i wspólna walka z nimi. Cóż, kiedyś jedyne Pokémony jakie mogliśmy złapać, to były te na naszej-klasie. Dzięki cudom współczesnej techniki, wiele ludzi może spełnić marzenia z dzieciństwa, a przy okazji ruszyć dupe sprzed komputera. Przywitajmy wszystkim znane i lubiane Pokémon Go

Tak naprawdę, nic odkrywczego w tym poście się nie znajdzie. O tej aplikacji musiał słyszeć już chyba każdy, ponieważ od miesiąca świat oszalał a ludzie z telefonami w rękach przemierzają świat w poszukiwaniu Pokémonów. Oczywiście, jeżeli spojrzy się na to trzeźwym okiem, cała rozgrywka wydaję się dosyć prosta, a nawet wręcz prymitywna z punktu widzenia technologicznego. Jest to natomiast pewien krok w rozwoju, bo tylko możemy sobie wyobrażać jak ta gra może się rozwinąć z czasem, i jakie ulepszenia mogą zostać wprowadzone.

Tak czy inaczej - szaleństwo trwa. Pomimo, że gra ma tylko miesiąc, znalazły się już przypadki, które albo stawały się ofiarami wypadków, bądź też ofiarami własnego uzależniania. Czy to cokolwiek zmienia? No nie, debile zawsze znajdą się w każdej dziedzinie. Aspekt socjalny tej gry, to chyba największy możliwy atut. Fajnie jest przechodząc się po okolicy widzieć ludzi, którzy robią to samo co Ty. Jeżeli natomiast ma się z kim chodzić na wyprawy, wtedy gra nabiera jeszcze większego uroku. Sam osobiście ubolewam nad tym, że Pokémony na moim telefonie niestety nie są osiągalne, natomiast rozważam zakup nowego, więc możliwe że również mi uda się połapać trochę potworków ze znajomym. Póki co, pozostaje mi chodzić z Karoliną i korzystać wspólnie z jej telefonu, haha

A jakie są wasze odczucia odnośnie jednej z największych manii ostatnich lat?


8/07/2016

"7 rzeczy których nie wiecie o facetach" - Film /K&M



Wczoraj będąc razem postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, dawno nic nie oglądaliśmy. Padło na polski film "7 rzeczy których nie wiecie o facetach". Czy warty stracenia prawie 2 godzin?

Siedmiu mężczyzn poszukuje w świecie wielkiej miłości i odrobiny szczęścia. W świecie, w którym niełatwo być prawdziwym facetem i coraz trudniej zorientować się, czego od mężczyzn oczekują kobiety. Filip (Paweł Domagała), sympatyczny roztrzepaniec, właśnie traci pracę, gdy ledwie co poznana Zosia (Aleksandra Hamkało) oznajmia mu, że jest z nim w ciąży. Z kolei jego przyjacielowi Tomaszowi (Mikołaj Roznerski) zawsze wszystko się udaje – narzeczona (w roli Basi – Alicja Bachleda-Curuś) i własny dom już czekają. Gdyby tylko nie ta panika przed poważnym zobowiązaniem… Producent muzyczny i podrywacz Kordian (Maciej Zakościelny) nie planuje jeszcze życiowej stabilizacji – dla niego życie to szaleństwo i stan wiecznego upojenia. Ricky (Zbigniew Zamachowski) – gwiazdor wymagający niezwykle intensywnej opieki – tylko on potrafi wyprowadzić Kordiana z tego stanu. Podczas gdy opuszczony przez żonę kierowca autobusu Stefan (Leszek Lichota) wszelkimi sposobami stara się odzyskać Julię (Dominika Kluźniak), zrozpaczony Jarosław (Piotr Głowacki) cierpi w swojej samotności… (filmweb.pl)

Skojarzyło nam się to trochę z "Listami do M", ale w wersji letniej haha. No i tu zdecydowanie kluczową rolę odgrywają mężczyźni. Film jest naprawdę bardo fajny, luźny, ale również można się wzruszyć. Fajne jest też to, że obsada nie jest przewidywalna. Nie ma aktorów którzy są zawsze np. Karolak, Kożuchowska, Adamczyk, więc to też w pewnym sensie plus, że można zobaczyć nowych aktorów, lub po prostu takich którzy rzadko grają w filmach. 
Pewnie dla osób które wymagają wiele od filmów, nie będzie to nic powalającego, ale dla nas - jak mówiliśmy, była to fajna, luźna komedia. 

8/04/2016

Za co lubię second-handy? /Karolina



Second-hand, lumpeks... jak zwał tak zwał, ostatnio miałam pewne przemyślenia na temat tych sklepów. Nie jestem częstą ich klientką, bo na takie zakupy najlepiej wybrać się rano, a ja często zasypiałam/chodziłam do szkoły/pracuję. Ale jak już kupiłam coś fajnego, to zawsze cieszyłam się 10x razy bardziej w z tej rzeczy niż z takiej kupionej w sieciówce. Dlaczego?


NISKA CENA
Chyba najważniejszy dla mnie punkt. W lumpeksach można dorwać często masę rzeczy w cenach nawet o połowę niższych niż normalnie. Dla przykładu: spodnie z powyższego zdjęcia marki Lee, kupiłam za 30zł, kiedy normalnie są znacznie droższe. Takich okazji miałam naprawdę bardzo dużo, rzeczy marki River Island, H&M, Zara kupione za grosze.

MOŻLIWOŚĆ KOMBINOWANIA
Chcesz odnaleźć swój styl? Zobaczyć w czym najlepiej się czujesz, poeksperymentować z ciuchami? Nie ma nic lepszego niż sh. W końcu jak wyżej wspominałam, cena pozwala na duże pole do popisu. Możesz kupić dużo rzeczy i w razie gdyby to jednak nie było to, portfel będzie o wiele mniej bolał niż gdybyś kupiła to w sieciówce. 

ORYGINALNOŚĆ
Czyli to, ze prawdopodobnie mało osób, albo nikt nie będzie mial tej samej bluzki/spodni/sukienki co ty. Można tam też znaleźć wiele ubrań w stylu, który aktualne nie jest na topie, albo w stylu np. vintage. Zauważyłam, że własnie ubrania z sh najczęsciej przykuwają uwagę, bo są inne. 

Mam nadzieję, że te 3 przykłady będą przekonujące, albo wiele z was spojrzy przychylniejszym okiem na lumpeksy. Zresztą....takich osób jest coraz wiecej :)
Jeżeli nie macie czasu na zakupy stacjonarnie polecam second-hand Inspired, byłam tam już klientką dwa razy i polecam! Powyższe spodnie, który w sumie skłoniły mnie do napisania postu, kupiłam własnie w tym internetowym sh! :D

8/02/2016

Na tolerancję trzeba zasłużyć /Mikołaj



Dzisiaj kolejny gównoburzowy temat, chociaż, może niekoniecznie. Tak czy inaczej, kolejna porcja przemyśleń, ponieważ nic oryginalniejszego nie potrafię wymyślić. Właściwie to większość moich myśli składa się z przemyśleń, a skoro większość czasu spędzam w pracy, to pojawia się ich jeszcze więcej. A temat niejako związany jak i zainspirowany niczym innym, jak moimi ostatnimi doświadczeniami w niej.

Ogólnie rzecz biorąc, w większości postrzegam siebie jako osobę konserwatywną. Naturalnie, idę z duchem czasu, natomiast niektóre rzeczy według mnie powinny być niezmienne. Co za tym idzie, nie patrzę z uśmiechem na wszelakie mieszanki rasowe, kulturowe, czy też poglądy wymyślone przez osoby które mogłyby być zdiagnozowane jako chore psychiczne. Niemniej jednak, jeżeli któraś z tych rzeczy nie ingeruję w mój sposób bycia i przestrzeń osobistą, to toleruję to (Chyba że jest to rzecz z natury niezdrowa dla całego społeczeństwa, wspólnoty czy też mojego otoczenia).

No i właśnie, jak to jest z tą tolerancją, że na jedno potrafimy przyzwalać, a drugie potępiać? Odpowiedź nie jest taka trudna, jak i w zasadzie zawarta jest już w tytule tego posta. Bo to, kim jesteś z urodzenia bądź jakie masz preferencje, wcale nie musi definiować tego, jaką jesteś osobą.

Ostatnio firma w której pracuje przeżywa istny potop Ukraiński. Sam z zasady nie za bardzo lubię ten naród, wydaję mi się nijaki i społeczeństwo tak samo, poza tym pamiętam do czego dopuścili się w Wołyniu. W pewnym sensie jest to płytkie myślenie, ale myślę że każdy z nas do pewnych rzeczy zachowuję rezerwę, tak po prostu. Rozumiem z kolei, że dla nich Polska to rajska wyspa, a i wiele z nas ucieka z naszego kraju za chlebem. Pomimo bycia na cudzym lądzie, Ukraińcy nikomu nie wadzą, szanują naszą kulturę, jak i z sympatią odnoszą się do innych. I pomimo tego, że nie przepadam za obcymi, jak i chciałbym żeby było ich jak najmniej, to znajdą się osoby, które na tą tolerancje zasługują.

I jaki z tego wniosek? Ludzie nazywają siebie na przemian  nietolerancyjnymi, bądź przesadnie otwartymi na wszystko. Pierwsze często może być zwykłą zaściankowością, drugie natomiast głupotą. Ślepe akceptowanie wszystkiego nie jest metodą, tak samo jak negowanie. Różni ludzie twierdzą, że są nietolerowani, i faktycznie nieraz jest to nietolerancja nieuzasadniona. Mimo wszystko, jeżeli dana osoba będzie prezentowała sobą pozytywne wartości, prędzej czy później tą akceptacje dostanie, jeżeli tylko pokaże innym, że warto.