2/27/2016

Jak minęły nam ferie? /K&M


Ferie to taki czas, kiedy uczniowie strudzeni codzienną tułaczką w końcu mogą sobie trochę odpocząć. W końcu, ile można się uczyć? Niemniej jednak, pomimo bycia ostatnimi w kolejce jeżeli chodzi o ferie, staraliśmy się je wykorzystać co najmniej dobrze, jak nie lepiej. Może jedynym minusem (Bądź nie) był fakt, że ferie były bardziej wiosenne, niż zimowe. Wracając do sedna, jak minęły nam owe ferie "zimowe"?

Zdecydowanie za szybko, to na pewno, jak wiadomo wszystko co dobre szybko się kończy. Pomijając ten fakt, ferie przeżyliśmy bardzo podobnie, większość czasu spędzając razem. Wspólnie spędzone dnie, kilka nocek, odpoczynek i przyjemność w jednym. Jeżeli natomiast nie byliśmy razem, osobno oddawaliśmy się swoim zajęciom. Leniuchowanie, sprzątanie, czytanie książek, granie. Nie zabrakło też czasu na spotykanie się ze swoimi znajomymi. Nie udało nam się natomiast niestety pójść na jakieś większą imprezę, ostatnio los nie jest dla nas łaskawy względem tego.

Pomimo, że to przerwa od szkoły, my z racji bycia w klasie maturalnej, od nauki nie odpoczęliśmy sobie na dobre. Karolina uczyła się matematyki oraz biologii, a Mikołaj natomiast tylko matematyki. Raz nawet uczyliśmy się wspólnie, co było bardzo przyjemnym jak i zabawnym przeżyciem, serdecznie polecamy (Aczkolwiek mamy nadzieję że uda wam się zrobić więcej zadań niż nam :) ).

Jak widzicie, pomimo że nie mieliśmy jakichś "specjalnych" przygód, i bez nich ferie mogą być wspaniale spędzone, nawet jeżeli waszymi ulubionymi zajęciami jest lenienie się  i nic nie robienie. Odpoczęliśmy, nacieszyliśmy się sobą, no i jesteśmy gotowi na nowe wyzwania czekające nas w szkole. Co jak co, ale trzeba przyznać że wolne każdemu zrobi dobrze (Jakkolwiek to brzmi). Dodatkowo, ferie pokazały nam że i nauka może być przyjemna, zwłaszcza w dobrym towarzystwie, a najlepiej - w towarzystwie drugiej połówki, czego i wam również życzymy.
 

2/25/2016

5 rzeczy które najczęściej przechodza mi przez myśl /Karolina



Zastanawialiście się kiedyś o czym tak naprawdę myślicie? Ja własnie ostatnio tak, kiedy to nie mogłam zebrać się w sobie żeby w końcu  się nauczyć, bo ciągle myślałam o czymś innym. Postanowiłam jakoś zebrać "w kupę" rzeczy które pochłaniają mi dużą część czasu. I takim sposobem powstał ten post.

To co się dzieje teraz i to co się przydarzy. To są chyba moje najczestsze mysli. Skupiam się na maksymalnie na tym co w danym momencie robie i zastanawiam nad dalszym skutkiem. Pewnie wygląda to tak jakby była rozwazna (?) ale niestety 

Jedzenie. Jestem kobieta, wiec nic dziwnego ze mysl o jedzeniu pochłania jakas wieksza czesc mojego umysłu. Mysle o nim dosyc czesto, przewaznie wyglada to "zjadlabym sobie..*tuwstawodpowiednianazweproduktu*" ale przewaznie konczy sie na chceniu, bo nie jadam dużo.

Wspomnienia, przeszlość. Najczesciej zdarza się to wieczorami, kiedy to powinnam już próbować zasnac. Czesto ropzamietuje to co było kiedyś, jak mogłam postąpic i tak dalej i tak dalej.
Ludzie. Nie ze mysle o wszystkich moich znajomych, o przypadkowych osobach. Czasami zastanawiam się co u kogoś słychać, albo myśle o osobach które kiedyś byly dla mnie ważne.

Pierdoły, no bo jak inaczej nazwac to ze czesto wyobrazam sobie cos co nigdy sie nie wydarzy? to tez najczesciej zdarza sie wieczorami, moja wyobraznia ciagle mnie zaskakuje pod względem scenariuszy jakie roją się w mojej głowie. 

Mój ukochany, ach jak romantycznie, ale niestety, albo stety, bardzo dużo zajmuje on czasu w moich myślach. Praktycznie co chwilę. Myślałam, ze to tylko pierwsza faza zakochania taka jest, no ale...to już tyyle czasu a on nadal z tej głowy nie wychodzi :D


No, to takie własnie siedzą mi w głowie. Pewnie oryginalnoscia sie nie wykazalam, ale tez nie zamierzałam .A o czym wy najczęściej myślicie?

2/23/2016

Czego jeszcze nie wiesz o swoim kocie? /Mikołaj


Koty od zawsze miały w sobie pewną dozę tajemniczości fascynującą człowieka. Zapewne większość z nas była chociaż raz w posiadaniu tego uroczego czworonożnego indywidualisty. Pomimo swojej mistycznej natury wydają się prostymi drapieżnikami, natomiast poniższe ciekawostki mogą odmienić wasze zdanie na ich temat. Zapraszam do lektury.

Uzdrowicielskie właściwości kota

Dawniej w medycynie futro kota kładło się na chore części ciała, wierząc że ma ono właściwości wyciągające złą energie. Sama sierść natomiast wyciąga ból, choroby oraz reumatyzm.

Co więcej, kot, mrucząc, wytwarza wibracje od 25 do 125 [Hz], co przyśpiesza regenerowanie tkanek, ścięgien i kości. Mruczenie i głaskanie kota zaś działa odprężająco, leczy nerwice, stany lekowe i depresje.

Właściciele kotów są inteligentniejsi

Naukowo przeprowadzone statystyki wykazują, iż posiadacze kotów mają wyższe IQ niż posiadacze na przykład psów. Są oni również częściej introwertykami, analogicznie właściciele psów są skłonniej określani jako ekstrawertycy. Oczywiście, statystyczny człowiek na spacerze z czworonogiem ma 3 nogi, natomiast kto wie, może faktycznie coś w tym jest.

Kot astronautą doskonałym

Sposób w jaki powstaje charakterystyczne mruczenie kota do dziś pozostaje niewyjaśnione. Wiemy natomiast, że przynosi ono kotom jak i ludziom ich otaczającym sporo benefitów. Jest nim między innymi również większa gęstość kości, na której spadek cierpią astronauci przebywający w kosmosie.

Kot zawsze spada na cztery łapy

Doskonale znane nam wszystkim powiedzenie. Co ciekawe, pomimo gibkości kota, często odnoszą obrażenia przy upadku z drugiego piętra, natomiast potrafią przeżyć upadek z dwudziestego, bez żadnych uszczerbków na zdrowiu. Dzieję się tak ponieważ koty mają wtedy więcej czasu na przygotowanie się na upadek.

Koty symbolem szczęścia

Dawniej kot był nieodzownym elementem statku, ponieważ marynarze nie mogli wypłynąć z portu, póki się tam nie znalazł, wedle przekonania że kot = powodzenie, ochrona i szczęście.

Paranormalne zdolności kotów

Podobnie jak i psy, koty mają zdolność do rozpoznawania niewłaściwych bądź też nieprzyjaznych nam osób. Jeżeli kot syczy na nowo przybyłego gościa, może to być dobry sygnał by na niego uważać, bądź też wedle opinii niektórych, trzyma się ich jakaś "negatywna energia".

Jakby tego było mało, koty, a przynajmniej niektóre, potrafią przewidywać przyszłość. Mi osobiście znana jest historia kota, który uniknął kilku pożarów, opuszczając na pozór bezpieczne miejsce chwile bądź też dzień przed wybuchem ognia. Można zatem rzec, że trzymamy pod dachem małego czarodzieja, albo, kto wie, czarnoksiężnika

To by było na tyle jeżeli chodzi o ciekawostki o kotach. Jak możemy zauważyć, są to zwierzęta skrywające o wiele więcej niżby nam się mogło wydawać, a to wciąż nie jest cały arsenał ich możliwości. A wy? Co uważacie na temat kotów? A może sami jesteście w posiadaniu mruczącego czworonoga? :)

2/20/2016

Wypady ze znajomymi /K&M


Zastanawialiście się kiedyś jak bardzo odbiegają od siebie spotkania typowo babskie od typowo męskich? Jeżeli ciekawi was jak bardzo się od siebie różnią to zapraszamy do lektury!

Karolina: Pewnie mój opis będzie większości osób znany, bo nie ukrywając - nas, kobiet, jest tutaj o wiele więcej. Więc jak wygląda typowe babskie spotkanie?
Przeważnie jest to wino albo kawa i w moim przypadku najczęściej miejscem spotkań jest dom którejś z moich koleżanek, ewentualnie wypad do Gdańska. Ale przyjmijmy, że opiszę pierwszy przypadek. Gadamy, przekazujemy sobie informacje odnośnie ostatnich filmów, tego co się dzieje w internecie, szkoła, kosmetyki, zakupy, plotki, ploteczki. I nie mówcie, że wy sobie nie lubicie poplotkować, bo nie znam osoby która nie wspomni czasami o czymś z życia innych znajomych ;) ogólnie spotkanie opiera się na gadaniu, czasami na zrobieniu paznokci. Dziewczyny myślę, ze potrafią gadać o wszystkim.
Dodatkowo czasami zdarzy się, ze najdzie nas jakaś mania robienia zdjęć i wtedy stoimy jak głupie przed lustrem 30 minut haha.
A, no bo zapomniałabym, oczywiście w 99% spotkań występują różne przekąski, przeważnie słodkie.

Mikołaj: Facetom na szczęście, nie potrzeba wiele podczas spotkania, chwała nam za to i dzięki Bogu. Nie potrzebujemy, a wręcz unikamy tej dennej otoczki "super spotkania przy kawce w sieciówce/na zakupach/w kinie", wystarczy nam że pójdziemy pochodzić w jakieś mniej uczęszczane miejsca, pogadać, pójść na jakąś miejscówe na której przy okazji można wypić piwo, albo po prostu wyjść na szluga. A o czym rozmawiamy? Ku zdziwieniu pań, bo odnoszę czasami wrażenie że dla was to rzecz wręcz nie do wyobrażenia, w większości nie rozmawiamy o was albo o naszych drugich połówkach! Jej!

Oczywiście, często zależy to również od samego spotkania, natomiast "dupy i cycki" nie są przeważnie tematem przewodnim i traktowany jest dosyć powierzchownie. Na poważnie na ten temat wolimy rozmawiać z jedną/dwoma zaufanymi osobami, i to w dodatku na osobności. Co więc z resztą? Resztę obejmują tematy o życiu, polityce, osobistych zainteresowaniach, ostatnich ciekawych wydarzeniach i ogólnie rzecz biorąc, zakres ten bywa ogromny i ciężko byłoby wszystko uściślić. Tak naprawdę, na tego typu spotkaniach rozmowy potrafią się toczyć na tematy głupie, absurdalne, niemożliwe, przez normalne, codzienne, aż po filozoficzne i egzystencjalne.

To by było na tyle jeżeli chodzi o to, jak wyglądają nasze spotkania ze znajomymi. Dajcie znać w komentarzach czy macie podobnie, czy też wasze wypady zdecydowanie się różnią od tego co opisaliśmy powyżej :)

2/18/2016

Nie przepraszaj... /Karolina



Ani za to kim jesteś,
ani za to kim nie jesteś


Jesteś wiecznie zakręcona, ciągle się spóźniasz, wiecznie coś wylewasz, jesteś nerwowa a może uważana za zbyt spokojną, sztywniacką? Pomimo ciągłych prób zmian nie udaje ci się wyeliminować tej wady której inni tak u ciebie nie cierpią? To niech inni się z tym pogodzą. Wady, niedoskonałości to część naszego charakteru, nie ma osoby perfekcyjnej. Nie przepraszaj za złe cechy, a zmieniaj je tylko gdy ty sama tego chcesz. Nie przepraszaj za część siebie. 


Nie udało ci się dostać do jednego z lepszych liceum?  Nie kręci cię życie imprezowiczki albo robienie szalonych rzeczy, życie według popularnego "yolo"? A może wręcz przeciwnie, nie lubisz nudy, kolo ciebie zawsze musi się coś dziać? Nagle trafiasz na osobę całkowicie odmienną, która na siłę próbuje się zmienic, albo od zawsze masz wymagających rodziców, którzy ciągle oczekują od ciebie sukcesów. Próbujesz być inna, próbujesz się zmienić, chociaż coraz częściej cię to frustruje. Nie przepraszam za to kim nie jesteś. Nie zmieniaj się w kogoś innego na siłę. 


Pogrubiony cytat pochodzi z dziennika Reginy Brett, którego kupiłam mamie na walentynki. Jest tam bardzo dużo podobnych sentencji, cytatów. Myślę, ze od czasu do czasu będę tu niektóre interpretować na swój sposób.

2/16/2016

Cechy jakie powinna mieć każda kobieta /Mikołaj



Dawno temu napisałem post na temat typów kobiet, których nie cierpię, można przeczytać go tutaj. Pomyślałem zatem, że może tym razem zajmiemy się tymi pozytywnymi i przyjemnymi rzeczami. Większość z tych rzeczy będzie najzwyczajniej w świecie analogią.Wątpię również, żebym zawarł w tym poście coś odkrywczego, niemniej jednak możliwe że przyda się paniom, które chcą zabłysnąć w oczach płci przeciwnej i zapomniały po prostu jak to robić.

Poczucie humoru - Bo jakżeby inaczej, chyba jedna z najbardziej oczywistych, przydatnych i poniekąd wymaganych zalet w dzisiejszym świecie. Niestety niektóre kobiety zapominają że nie są żadnym wyjątkiem, i na każdy humorystyczny akt reagują nutą pogardy. Oczywiście nie muszę wspominać o ile lepiej wygląda rozmowa która zawiera humor, dystans i ogólną atmosferę swobody.

Rozsądek - W pewnym sensie może być to przeciwieństwem do chociażby poczucia humoru czy też ogólnego pojęcia bycia szalonym czy też zwariowanym, jednakże wszystko wymaga odpowiednich proporcji. Szaleć trzeba umieć, jak i również trzeba wiedzieć kiedy zachować zimną krew i rozsądek, bo w przeciwnym razie może to się skończyć niańczeniem Dżesiki albo Brajanka.

Otwartość - Chyba każdego z nas pociąga w pewien sposób tajemniczość, ale tylko do pewnego stopnia. Lubimy kiedy kobieta jest otwarta i da się z nią porozmawiać na tematy mniej lub bardziej odbiegające od normy. Lubimy, kiedy kobieta ma o sobie coś do powiedzenia i jest to coś więcej niż historie o jej ostatnim wypadzie po ciuchy.

Naturalność - Fizyczna, jak i mentalna. Widząc metamorfozy jakie kobiety dokonują za pomocą kosmetyków są z jednej strony godne podziwu, z drugiej natomiast nie chciałbym po imprezie obudzić się koło takiego potwora. To samo tyczy się push-upów jak i wszelkich innych polepszaczy, w końcu jaki jest sens tego wszystkiego, jeżeli prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw i przyniesie nam zdecydowanie więcej niezręczności niż pożytku?

Tak samo nie jest zbyt atrakcyjne udawanie kogoś kim się zdecydowanie nie jest, nie wspominając już o sztucznych albo wymuszonych zachowaniach.

Inicjatywa - Tutaj niektóre panie mogą przeżyć "szok", ponieważ mogą nie zdawać sobie sprawy jak poprzez proste gesty można urosnąć w oczach chłopaka. Napisz do niego pierwsza, zainicjuj jakieś spotkanie, wypad, albo nawet temat do rozmowy. Zapewniam was że stosowanie tego w odpowiednich ilościach przysporzy wam wielu pozytywów, bo jedną z najgorszych rzeczy dla chłopaka jest irytacja wynikająca z przeświadczenia, że ciągle musi wszystko robić sam i wodzić za nos.

To by było na tyle. Tak jak mówiłem, nic odkrywczego dzisiaj nie przedstawiłem, ale mam nadzieję że te uniwersalne rady pomogą co niektórym wprowadzić zmiany w swoim zachowaniu, bądź też skłonią do przemyśleń. Zapraszam do informowania w komentarzach czy spodobała wam się treść.

2/13/2016

Co sądzimy o walentynkach?/ K&M


Walentynki to święto dość burzliwe. jedni kochają te wszystkie wystawy, aurę  miłości, drudzy nienawidzą i najchętniej zamknęliby się na ten dzięń w domu, a trzeci w ogóle nie obchodzą. Jeżeli jesteście ciekawi jakim typem my jesteśmy, zapraszamy do lektury! 

Karolina:  Ja k o c h a m walentynki. To jest drugie moje ulubione święto zaraz po Wigilii. Jestem totalną romantyczką i uwielbiam oglądać te wszystkie wystawy, prezenty, czerwony kolor w każdym sklepie. Od zawsze tak podchodzę do walentynek, lubiłam je tak samo nawet wtedy kiedy nie miałam z kim ich spędzić. Dlatego denerwuje mnie gdy ludzie albo płaczą, że nie mają z kim, albo że miłość trzeba sobie wyznawać codziennie. Jak jesteś singlem - wyjdź na imprezę, do kina, spotkaj się z kimś....a co do tej miłości to ja również wyznaję ją codziennie, staram się. Ale moim zdaniem walentynki są świetną okazją aby jeszcze bardziej pokazać sobie nawzajem to uczucie, zwłaszcza dla osób które pracują, mają dzieci i nie mają zbytnio czasu na siebie. 
Pewnie wyobrażacie sobie, że ja jakoś hucznie je obchodzę. Otóż nie, rok temu byłam po prostu na 18-stce i w kinie, a jutro jestem z Mikołajem w pracy, niestety. Ale marzą mi się walentynki z prawdziwego zdarzenia, mam nadzieję, że kiedyś to infantylne marzenie się spełni.

Mikołaj: Może nie podchodzę do tego święta tak entuzjastycznie jak moja walentynka, aczkolwiek również bardzo je lubię. Oczywiście, miłość najlepiej wyznawać codziennie, ale myślę że taki dzień może być dobrą motywacją czy też przypomnieniem żeby tą miłość okazać, a najlepiej żeby okazać jej jeszcze więcej niż zwykle. Nie rozumiem natomiast, czemu dla wielu osób nie posiadających drugiej połówki owe święto zamienia się w dzień żałoby. Rozumiem że może ono przypominać o tej potrzebie miłości, tęsknocie, natomiast powinno z drugiej strony wzbudzać nas radość, że inne osoby mogą cieszyć się tym szczęściem, zamiast narzekać i złorzeczyć. Można wyjść ze znajomymi, na imprezę, albo obdarzyć czułością i panującą atmosferą tego dnia swoich znajomych przeciwnej płci.


2/11/2016

Seriale które polecam/Karolina

Niektórzy mają ferie, jeszcze inni dopiero zaczynają. Są też osoby które na serial mają czas zawsze i właśnie szukają kolejnego do obejrzenia. 
Ja seriale oglądam rzadko, nie mam tak, że zawsze coś mam do obejrzenia, dlatego nie będzie ich tutaj szczególnie dużo. Ale są naprawdę godne polecenia, bo jak wiecie (lub nie) mnie ciężko namówić do oglądania czegokolwiek, serialu, filmu. Jest to przeważnie dla mnie strata czasu. Ale nie przedłużając...co polecam?


To jest mój zdecydowany faworyt! Zresztą założę się, że o "Grze o tron" chyba słyszał każdy. Jedni nienawidzą, drudzy uwielbiają, a trzeci zastanawiają o co ten rozgłos? 
Ja uwielbiam ten serial przede wszystkim za to, że odbywa się w starych czasach, miecze, konie, królestwa, piękne stroje, muzyka...W dodatku historia jest tak przedstawiona tak realistycznie, te wszystkie intrygi, zdrady, honor, że czasami az nie wierzę, że to nie wydarzyło się naprawdę. 
Bardzo polecam! Pierwsze kilka odcinków może wydawać się nudne, ale potem jest już tylko lepiej!


 Drugim serialem jest też pewnie słyszany przez wielu "Breaking Bad". Opowiada o nauczycielu, który dowiaduje się, ze ma raka i zostaje mu 2 lata życia. Postanawia wejść w świat narkotyków aby zarobić i zabezpieczyć przyszłość swojej rodziny. Za pomocnika wziął sobie swojego byłego ucznia - Jessiego. Młody mężczyzna ze starszym facetem mają wytwarzać metę? Brzmi dziwnie, inaczej.
Głównych bohaterów czeka bardzo dużo trudnych decyzji, problemów...w tym serialu zawsze coś się dzieje, chce się więcej i więcej.


"Skins". Pierwszy serial który zaczęłam oglądać. Polecam przede wszystkim dla osób z gimnazjum, wydaje mi się, że wtedy chyba robi najlepsze wrażenie. 
Jest to typowo młodzieżowy serial, o problemach jakiego dotykają nastolatków m.in miłość, przyjaźnie, narkotyki, rozwody rodziców, homoseksualizm, brak akceptacji...chyba wszystko jest tam poruszane.


Ostatni już serial na dziś..."Plotkara". Opowiada o życiu pięknych, młodych i bogatych nastolatków z Nowego Jorku. Chociaż gdyby tak wyglądało moje życie to chyba podziękowałabym bym. Ciagle imprezy, intrygi, zdrady, zamieszania...a wszystko przez tytułową plotkarę, czyli blogerkę która bardzo dokladnie śledzi życie głównych bohaterów, usiłując ich skłócić. Ja przez wszystkie seriali zdążyłam chyba znienawidzić i pokochać wszystkie postacie.



I to już tyle, jeżeli chodzi o seriale. Zbyt mało obejrzałam ich w swoim zyciu zeby mieć w czym wybierać, ale z tych które obejrzalam nie żałuję żadnego. To chyba dobrze. 
A wy oglądaliście któryś z powyższych seriali? A może polecicie coś mi?

2/08/2016

Wege-oszołomy /Mikołaj


Nie jestem zbyt dużym fanem zaglądania innym do talerza (Chyba że chce im skubnąć co nieco), tak samo niezbyt lubię kiedy inni zaglądają do mojego (Chyba że chcą mi do niego wrzucić coś dobrego). Niestety, coraz więcej ludzi podejmuję takie praktyki, i jak się okazuję, są to ludzie których dieta jest stosunkowo małym procentem w porównaniu do reszty. Szykuję się względnie długi post, aczkolwiek gorąco zapraszam do przeczytania go w całości.

Nie mam nic do ludzi o innym sposobie odżywania. Każdy niech je to, co mu się podoba, daję radość i sprawa że czuję się dobrze. Problem w tym, że dlaczego mi (Osobie która je wszystko, czyli jest w zdecydowanej większości) wpierdala się do talerza osoba, która będąca mniejszością ze swoimi podglądami kategoryzuję mnie jako podczłowieka? Może to brzmieć jak szufladkowanie, ale powiedzmy sobie jasno - To wegetarianie i im podobne odłamy zaczęły afiszować się swoim stylem odżywania, jak i wykrzykiwać swoje idee na temat praw zwierząt, ubliżając tym samym ludziom, którzy nie preferują ich poglądów. Obecnie w internecie jak i w życiu możemy zobaczyć przepychanki jednych i drugich, to prawda, ale rozpoczęli to nie kto inny a ludzie mięsa niejedzący, czyli właśnie ta oto mniejszość. Nie sądzę, żeby przed tą jakże złowrogą różnicą poglądów ktoś nazywał wegetarianów podludźmi czy też debilami, bo krzywdzą bezbronne rośliny.

I te cudowne argumenty, które przemawiają za tym, by wyzbyć się mięsa, no po prostu że tak powiem - Nie do obalenia. Żeby nie było, przedstawie wam dwa typy wegetarianów i rzeczy które skłoniły ich do zmienienia swojej diety. Jednego jak najbardziej szanuję i chętnie się z nim zgodzę, drugim, niestety, gardzę.

#Typ 1

"Zdecydowałem przerzucić się na wegetarianizm, bo chcę się lepiej odżywiać. Czuję się z tym lepiej, lżej, widzę że ma to na mnie dobry wpływ i odpowiada mi to."

#Typ 2

"Zostałem wegetarianinem, ponieważ nie chce jeść martwych zwierząt, wyrażam w ten sposób protest i pomagam zniszczyć przemysł żywieniowy na bezbronnych, żyjących zwierzątkach. Poza tym, jest to modne i wszyscy moi znajomi są już weganami."

Zacznijmy może od tego, drogi #Typie 2, chuja pomagasz. Choćbyś do końca życia Ty i 10 Twoich znajomych jadło do końca życia trawę, przemysł będzie istniał czy tego chcesz czy nie.

Teraz, powiedzmy sobie jasno, już drugi raz w tym poście - Człowiek od kiedy istnieję żywi się zwierzętami. Jest to całkowicie normalne, zakorzenione u samych podstaw. Dlaczego zatem, to ja mam być nazywany "tym nienormalnym" przez osobę, która tych podstaw się wyzbyła? Mięso to nasze źródło pożywania, i wbrew opinii wielu, również jest nam potrzebne do przetrwania, chociażby z uwagi na kwestie pieniężną, bądź też zapotrzebowanie niektórych na więcej kalorii i inne składniki, których same warzywa i owoce mu nie dostarczą. Krótko mówiąc, nie wszyscy mogą sobie pozwolić na dietę bez mięsa, czy to z powodów ekonomicznych, czy też zdrowotnych.

Ja również troszczę się o zwierzęta, ale czy to znaczy że mam się wyzbywać swoich praw żeby im dogodzić? Tak, tym prawem jest również prawo do zabijania by się pożywić/przetrwać, to nie jest przyjemność, tylko dla większości konieczność. Rozumiem że lew ma również przerzucić się na sałatę, bo jeszcze będzie musiał zabić niewinną gazele? Ptaki powinny przestać żreć robaki, koty myszy, a pająki owady. Nic, tylko się powiesić, albo zacząć jeść kamienie, chociaż też nie bardzo bo okaże się że żyją i mają uczucia. Popularne jest również stwierdzenie "Pieska kochasz a krówkę to zjadasz". Cóż, może dlatego że krowa ma zupełnie inne zastosowanie niż dajmy na to pies? Z kolei, są kraje gdzie jest zupełnie na odwrót, to ich kultura i nam również chuj do tego.

Podsumowując, osobiście szanuję każdy osobisty wybór jeżeli chodzi o tą kwestie. Dla mnie, w tym wypadku wszyscy są równi, niezależnie od tego jaką żywność preferują. Nie będę natomiast siedział cicho i z uśmiechem, kiedy należąc do racjonalnej większości jestem nazywany tym gorszym i nienormalnym, bo jestem zdolny znaleźć powody wobec których jest dokładnie na odwrót, i leżą one w dodatku u samych podstaw człowieka i jego naturalnych instynktów. Pomimo tego, każdy je to, co uważa za stosowne, i należy mu się ten sam szacunek.

Chyba że jest kanibalem.

2/06/2016

Irytujące typy ludzi w naszej pracy/K&M

Swego czasu wspominaliśmy o tym, że wspólnie pracujemy w szatni w teatrze. Pomimo tego, że jest to chyba jedna z najprostszych i najmniej skomplikowanych prac, mamy do czynienia z tyloma typami ludzi i tyloma zachowaniami że naprawdę, jest o czym opowiadać. Dlatego Mikołaj wpadł na pomysł posta, aby trochę wam to przedstawić. I pamiętajcie - nie zachowujcie się tak! Haha


SPÓŹNIALSCY
Spektakl trwa już od dobrych 10 minut. My sądzimy, że to już koniec, wyjmujemy sobie kanapki, picie, siadamy....a tu para spóźnialskich. Zadyszani, śpieszący się, dostali numerek - ok. 
Parę minut poźniej...kolejne towarzystwo. Takie które robi wszystko powolutku, chociaż są grubo po czasie. Nikt ich nie nauczył, że do teatru się nie spóźnia?

ŚLIMAKI
Bo inaczej się nie da tego nazwać.  Staną przed ladą, godzinę szukają czegoś w torebce, drugą godzinę wyplątują się z szala, a kolejka za nimi rośnie. Jeszcze oczywiście kobieta czeka aż jej mężczyzna sam jej pomoże ściągnąć płaszcz, bo przecież dla książniczki to zbyt duże wyzwanie.

NIEKUMACI
W naszym teatrze jest trochę jak w mcdonaldzie - każdy z nas ma swoją kolejkę. Kumacie, dwie OSOBNE. Żeby nie wchodzić sobie w drogę. I przeważnie jest tak, że ludzie ustawiają się w jedną kolejkę do jednego "okienka", a drugie jest puste. Jedno z nas stoi, patrzy wyczekująco....a oni nic. Mówimy, dwie kolejki, a oni nic. Dopiero jeden odważny po czasie podejdzie i za nim cała chmara z rozbawienie "aaaaa to są dwie kolejki, a pani tu taka sama stoi".....

NIEKULTURALNI
Nie wiemy jak inaczej nazwać ten  typ, mam nadzieję, że zrozumiecie o co chodzi. W sumie nie jest to nic skomplikowanego, po prostu strasznie denerwują nas ludzie, którzy podają nam kurtki i swoje rzeczy tak na odwal. Jest grupa ludzi którzy podadza nam ładnie kurtki na wieszaczek, albo po prostu podadzą je tak aby było wygodnie i są niestety tacy którzy rzucą nam 5 kurtek na ladę i czekają. 

ZAPOMINALSCY
Ok, można się zapomniec. Papierosów, biletów, komórki, okularów...ale przychodzić po 2 czy 3 razy bo ciągle cos? I nie, to nie są ludzi starsi, w sumie mało który punkt się tyczy starszych osób. Skleroza w tak młodym wieku?

IMPREZOWICZE
Nie możemy zamknac szatni dopóki nie pojawi się ostatni klient. A niektórzy lubią sobie po przedstawieniu zniknąc na dodatkowe 20 minut. Bo czekają aż może gwiazda wyjdzie do nich, a to pójdą sobie do kawiarenki niedaleko...a my tylko patrzymy na zegarek i błagamy w myślach zeby zdążyć na ostatni pociąg.

PODEJRZLIWI
Zmierzą nas od dołu do góry, spojrzą na swoja cenną kurtkę, następnie spojrzą jeszcze raz na Ciebie. Kiedy już w końcu dostaniesz ich cenną zdobycz w swoje ręce, odprowadzą cię jeszcze dokładnym wzrokiem do miejsca docelowego ich kurtki i jak niedajboże powiesisz ją krzywo to zwrócą ci uwagę. Aha, jeszcze muszą dokładnie opróżnić kieszenia, co do ostatniego grosza i paragonu sprzed miesiecy. 

To by było na tyle. Ile prac, tyle doświadczen. Każda praca ma swoje wady i zalety, w każdej pracy można spotkać róznych ludzi. I tu pytanie do was... jacy ludzie was irytują w waszej pracy?

2/04/2016

Jak radzić sobie ze stresem | 6 sposobów Karoliny

Hejka wam, postanowiłam wykazać się kreatywnością i wymyśliłam sobie serię postów. 6 sposób na....to zbiór krótkich rad ode mnie na różne tematy. Dużo osób pisząc rady odwołuje się do internetu, ja postanowiłam pisać o tych opartych na moim doświadczeniu, bo wydają mi się być bardziej zachęcające do spróbowania. Nie przedłużając...na pierwszy ogien idzie stres.

Niektórzy mają (chyba?) jeszcze sesje, gimnazjaliści czekaja na swoje egzaminy, a maturzyści na swój "egzamin dojrzałości". Inni mają umówiony termin na prawo jazdy, rozmowę o pracę...to są takie większe wydarzenia, które chyba nie przechodzą obojętnie u nikogo. Ale są tez osoby, które się stresują większością rzeczy.
Ja umiem opanować mój stres, rzadko zdarza się żeby mnie obezwałdnił, bądź odebrał rozum. Więc jak to zrobić?

NIE WYPIERAJ SIĘ GO
Ok, zbliża się ważny egzamin. Idziesz ze swoimi koleżankami i niby od niechcenia pytasz czy się stresują. One się śmieją i mówią, ze nie, nie ma czym. I wtedy ty zastanawiasz się czy coś z tobą nie tak, bo tobie żołądek wywraca się do góry nogami. Skoro  nikt się nie stresuje, to ty tez nie będziesz! I wypierasz swój stres, co jeszcze bardziej cie stresuje, bo nie potrafisz tego zrobić.  Przyjmij do wiadomości, że ten egzamin jednak cię stresuje, bo wypierając się tego jeszcze bardziej się denerwujesz co wszystko potęguje.

ZACZNIJ DZIEŃ OD PRZYJEMNOŚCI
Zjedz dobre śniadanie, weź relaksującą kąpiel, pomaluj paznokcie....zrób coś, co sprawia ci przyjemność i cię odpręża.

NIE MIEJ NA TEN DZIEŃ NIC WIĘCEJ ZAPLANOWANE
Gdy szłam na mój pierwszy egzamin praktyczny na prawo jazdy, miałam w ten sam dzień wyprawianą 18-stkę. I gdy tak jechałam do ośrodka i siedziałam w poczekalni to oprócz tego, że miałam w głowie jak jechać to jeszcze myślałam co trzeba zrobić na te cholerne urodziny. A to pojechać tam, a czy zdąże się uczesać. Niepotrzebny dodatkowy stres.

ZIOŁA, TABLETKI, HERBATY...
Tylko nie to zioło, które może jako pierwsze przyjść wam na myśl. Melisa, kozłek lekarski...na pewno znajdziecie coś w aptece. Ja gdy wiem, ze czeka mnie coś ważnego to biorę sobie tydzień przed po 1-2 tabletkach na dzień. Robię to profilaktycznie, ale działa.

ZJEDZ COŚ
Chyba z 80% ludzi przed waznym wydarzeniem nie je! Ja niestety też tak czasami mam. I tutaj znowu nawiąże do prawa jazdy...gdy miałam swój egzamin i jeździłam to w pewnym momencie zaczęło mi tak burczeć w brzuchu, ze przyłapałam się iż zamiast o znakach i drodze myślę o bułce. Tak samo miałam na próbnej maturze z angielskiego. I myślałam, ze wszyscy słyszą mój brzuch.
Serio. Jedzcie. Nawet na siłę.

NAJGORSZY I NAJLEPSZY SCENARIUSZ
Załóż sobie z góry co może pójść nie tak. Zakoduj sobie w głowie najgorszy, najczarniejszy scenariusz. Oblejesz egzamin, stracisz ta pracę, przy polonezie potkniesz się i wyłożysz, przemawiając zapomnisz wyjąć spódniczkę z rajstop. Później z kolei pomyśl sobie jak w najlepszym wypadku może się to skończyć. Zdasz, dostaniesz pracę i pójdziesz na drinka, walniesz taką mowę, że wszystkim szczęki opadną. Kiedy masz w głowie skalę złych i dobrych zakończeń nic cię nie zaskoczy.

I to wszystko. Ja stosuję się do tych podpunktów i momentami nawet zapominam o tym, ze się stresuję. Bo nie ukrywajmy...przed czymś waznym u kazdego pojawia się stres. Mniejszy albo większy...ale jest.

+rada od Mikołaja: Mikołaj mówi, ze jak patrzy się lewo to stres się obniża. Nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale żeby się nie obraził to napiszę tu tę jego cenną radę :*


2/02/2016

Bycie fit - Chęć zmian czy już obsesja? /Mikołaj



Ostatnimi czasy zdrowy styl życia i ogólnie chęć bycia "fit", mocno się rozprzestrzeniła. Nie ma w tym nic złego, wszakże dobrze kiedy ludzie chcą pracować nad sobą i dążyć do zmian. No właśnie, tylko co jeśli ta chęć po jakimś czasie zamienia się w obsesje?

Przyznaje, sam nigdy żadnych diet nie stosowałem, jeżeli miałem zamiar stracić kilka kilogramów, po prostu ograniczałem jedzenie. Wiadomo, nie wszystkim to wystarcza i muszą sięgać po inne bardziej radykalne środki. Diety, ćwiczenia, wszystko po to żeby osiągnąć upragnioną sylwetkę. Tak jak powiedziałem, nie ma w tym nic złego, to dobrze kiedy ludzie dążą do przemian. Zdarzają się natomiast takie sytuacje, że osoba ćwiczy już rok albo dwa, wygląda dobrze, ale nieważne jak bardzo chciałaby zjeść tego pączka, albo te lody, to tego nie zrobi, bo jeszcze przytyję.

Wiecie, to nie jest tak żeby każdy się opychał byle czym, zwłaszcza kiedy pracuję nad sylwetką. Uważam jednak, że tak przesadne trzymanie się zasad, pilnowanie na każdym kroku przez kilka lat, prowadzi donikąd. W końcu, jak długo można sobie odmawiać?

Czuję się w tym momencie trochę jak rasowy leń kanapowiec prawiąc takie morały, no ale po prostu nie przemawia do mnie że sprawienie sobie raz na jakiś czas kulinarnej przyjemności sprawi, że tydzień ćwiczeń będziemy mieli w plecy. Każdy ma inną przemianę materii, to prawda, mnie na szczęście natura hojnie obdarowała bo jem byle co i dalej jestem szczupły. Inni oczywiście, mogą mieć inaczej pod tym względem, ale jeżeli lata ćwiczeń i trzymania się diety nie są wstanie zrekompensować dajmy na to trzech batonów w tygodniu, to nie wiem, chujowa dieta i chujowe ćwiczenia, a może po prostu - zgubna obsesja?