5/31/2016

Witaj, Krakowie!/K&M


Krótko i na temat - znikamy na caluuutki tydzień! Po tytule nietrudno domyśleć się gdzie. Bilet może was trochę zmylić, bo wygląda to tak jakby nasza podróż zaczynała się w Krakowie, a tam ona się kończy.

Wszystko spakowane, wszystko przygotowane, jutro rana wczesna pobudka i ruuuszamy w pierwszą w pełni samodzielną małą podróż, chociaż mimo, że to ciągle Polska czeka nas cała mapa do przejechania, to może jednak nie taka mała?

Żeby was w pełni nie zostawiać, dla chętnych podajemy snapchata i instagrama Karoliny, gdzie na pewno przez ten tydzień będziemy aktywni. Do usłyszenia!



nazwa : caarolayn_
nazwa: k.sokalska

5/28/2016

Komunia /K&M


Wiemy, bardzo oryginalny tytuł i bardzo dobrze okadrowane zdjęcie z kapciem w lewym rogu. No i gdzie dostaniecie lepsze zdjęcia niż u nas?!

Komunię miała siostra Karoliny, więc na miejsce nie mieliśmy daleko (Karolina to tylko po schodach w dół). Wszystko się udało, spędziliśmy bardzo dobrze czas rozmawiając z innymi gośćmi i spędzając rodzinnie czas. Najedliśmy się za wszystkie czasy, a i tak potraw na degustacje było za dużo żeby nasze brzuchy wszystko pomieściły. Julka (gwiazda dnia) również była bardzo zadowolona, czyli to co najważniejsze. 
No i co więcej można pisać o Komunii? Chyba właśnie fakt, że była najbliższa rodzinna sprawił, że każdy czuł się dobrze. 

Nie przedłużając....zostawimy was z dużą ilością zdjęć, jak na nas! Możecie też zobaczyć i ocenić jak wyglądałby Mikołaj w roli taty :)













5/26/2016

Mother's day /Karolina



Pewnie dzisiejszym postem nikogo nie zaskoczę, bo trzeba by było być całkowicie odciętym od blogosfery, internetu, radia, telewizji, ludzi...o Dniu Matki nie da się zapomnieć, bo na każdym kroku można sie natknąć na przypomnienie, więc jeżeli myślisz, że ujdzie Ci na sucho to leć zerwij szybko kwiatki komuś z ogrodu (pech dla Ciebie taki, że wszystkie sklepy dziś zamknięte) lub ewentualnie pełen skruchy wybąkaj szczere wszystkiego najlepszego. Zresztą....trzeba być naprawdę debilem, żeby celowo zapominać o dniu matki. 

Oczywiście powyższe słowa kieruję do tych, co mają to szczęście mieć mamę przy sobie, bo niestety nie wszyscy mają okazję złożyć życzenia, tym bardziej doceń to, że masz przy boku swoją rodzicielkę i chociaż raz w roku pokaż jej, że ją doceniasz. Nie musisz kupować od razu nie wiadomo jak drogiego prezentu, nie od dzis wiadomo, że liczy się gest, a czasami "tani" prezent może być tym najbardziej wartościowym. 

O cechach naszym mam i o tym jak bardzo są wyjątkowo pisać chyba nie muszę, bo każdy z nas to wie. Więc po prostu oderwij się dziś od swoich znajomych, internetu, swojego własnego życia, zapomnij o wszystkich kłótniach i po prostu spędź trochę czasu ze swoją mamą :)

5/24/2016

Biznesmeni w sutannie /Mikołaj


Kościół dla tych z bardziej cynicznym okiem, jest w większości niczym innym, jak organizacją zajmującą się kontrolą wiernych i ściąganiem z nich haraczu. W większości popieram ten pogląd, natomiast swoje opinie pozostawię sobie może inna okazje. Powiemy sobie natomiast o zjawiskach, które często i gęsto występują w naszej religijnej kulturze.

W minioną niedziele odbyła się komunia, do której przystąpiła również siostra Karoliny. Z tego powodu miałem okazje posłuchać co nieco o przygotowaniach dzieci do ich pierwszego, świadomego religijnego wydarzenia. W trakcie przygotowań pojawił się problem, ponieważ okazało się, że ksiądz to straszny perfekcjonista, a wszystkie alby muszą wyglądać tak samo (I oczywiście muszą być kupione od niego), pod groźbą wyrzucenia delikwenta z kościoła podczas mszy. Widocznie ksiądz już zapomniał, że alby w domyśle nie różnią się za bardzo od siebie, jak i są osoby które otrzymują je po prostu po starszym rodzeństwie, nie wspominając o tym że nie wszyscy są tacy przy kasie jak per ksiądz. Na szczęście, do żadnych incydentów nie doszło, natomiast wnioski na temat tego powiernika duchowego możecie wyciągnąć sobie sami.

Płacimy za chrzest, za ślub, za komunie, za bierzmowanie, za pogrzeb, za msze, z tego co mi wiadomo, nierzadko są to naprawdę duże sumy. Usługi, które z założenia powinna być darmowe, przecież najważniejsza jest wiara. Umarła Ci nagle bliska osoba? Szok, załamanie, depresja, mnóstwo kosztownych opłat związanych ze śmiercią tejże persony, na które trzeba będzie pieniądze wytrzasnąć z powietrza? Biedny czy bogaty, księdzu kilka stówek się należy za tą ciężką robotę, inaczej wypierdalać.

Oczywiście, są księża lepsi i gorsi, niektórzy mogą być naprawdę dobrymi ludźmi. Niestety, są członkami instytucji, podlegają jej, więc pewnie mają również zasady których łamać nie mogą, bądź nie chcą. Współczuję po prostu ludziom naprawdę wierzącym, ledwo wiążącym dwa końce, którzy w obliczu różnych okoliczności albo zapłacą kościołowi i będą głodować do końca miesiąca, albo przykładowo ktoś z ich rodziny nie otrzyma godnego pochówku. Kościół obecnie to czysty biznes, jedni sądzą że jest to uzasadnione, inni nie. Przykre natomiast jest to, że stał się na tyle obłudny, by wyzyskiwać ludzi bazując na ich tragedii, czy też potrzebach religijnych/kulturowych.

5/21/2016

Nasze wspólne plany na wakacje 2016 /K&M


Już od jakiegoś czasu w zasadzie mamy wakacje - plusy klasy maturalnej. 4 miesiące wolnego brzmi pięknie, ale jak zagospodarować ten czas aby całkowicie się nie rozleniwić? My już mamy wstępne plany, zapraszamy do czytania :)

PODRÓZE 
Te małe i te większe. Nasz główny, planowany wyjazd odbędzie się już za 11 dni, do Krakowa. Czeka nas cała Polska do przejechania, a zagościmy tam na tydzień. Więc jeżeli ktoś z okolic Krakowa - piszcie co warto tam zobaczyć! 
Oprócz wyjazdów kilkudniowych mamy w planach pojechać do miast, które nie są za bardzo oddalone od naszego miejsca zamieszkania - może Łeba, Gdynia, Toruń, Malbork...zobaczymy, ta lista ciągle nie jest sprecyzowana. 
Nie można też zapomnieć o naszym polskim morzu, mamy do niego tak blisko, ze to aż wstyd tam nie zajechać. 

PRACA
4 miesiące błogiego lenistwa? Nie dla nas, zamierzamy rozejrzeć się za jakąś pracą, bo sam teatr nie wystarcza. Nie znamy jeszcze szczegółów, prawdopodobnie nie będzie to wspólna praca, ale jak coś będziemy wiedzieć to myślimy, że się podzielimy z wami nowiną. 

LENISTWO
Bo w końcu zasłużone, nie może tego zabraknąć. Pamiętajcie, że każdy z nas potrzebuje paru takich dni kiedy to będzie mógł po prostu poleżeć i się poopalać, albo porobić cokolwiek co w ogóle nie wymaga myślenia.

ZNAJOMI
Bo im też trzeba poświecić swój czas! Domówki, wypady w plener, zwykłe spotkania, w końcu będzie na to czas, bez wyrzutów sumienia, że "bendzie kolejna pała z pszyry".

MY
To będzie też świetny czas na wspólne spędzenie czasu. Nocki, wypady do Gdańska, zwykłe siedzenie w domy, spacery....nie możemy się doczekać!

I to tyle chyba jezeli chodzi ogólnikowo o nasze wspólne plany. O indywidualnych planach nie piszemy, bo zbyt chaotyczny zrobiłby się ten post , reszty dowiecie się w postach, które piszemy samodzielnie. 

A jakie są wasze plany na wakacje?

5/19/2016

Jeśli masz wiarę... /Karolina



 
....możesz zobaczyć to, co dla większości jest poza zasięgiem wzroku. 

To kolejna sentencja z dziennika Reginy Brett, moim zdaniem bardzo trafna. Pewnie myślicie, że to kolejny post motywujący, ale nie - ja wam po prostu piszę oczywistą prawdę, a jeżeli to was zmotywuję to będzie jedynie efekt uboczny tego posta.  

Wiara jest bardzo waznym czynnikiem w naszym życiu. Nie chodzi mi o wiarę w Boga, bo na moim blogu wolę kwestii wiary nie poruszać. Ja wiarę odbieram trochę jak synonim wyrazu nadzieja, tylko że wiara jest mocniejsza. Można wierzyć, że w końcu uda nam się dostać tą wymarzoną pracę, wierzyć, że w końcu trafiliśmy na tą osobę która  w pełni nas rozumie lub po prostu wierzyć, że ten razem poprawiliśmy ten cholerny sprawdzian.Wierzyć pomimo tego, że wszyscy wątpią. 
Masz przed sobą 20kg do zrzucenia i wszystkim mówisz, że się uda? Jaką reakcje otrzymujesz? Pewnie po prostu kiwanie głową dla świętego spokoju, ale poza tym zero reakcji, bo wszyscy wiedzą, że miłujesz się w słodkich rzeczach a mcdonald to twój drugi dom, jakim cudem miałabyś z tego zrezygnować? Właśnie w tym momencie widzisz coś, co dla innych jest niedostrzegalne, masz pewną przewagę. 

Wiara jest bardzo ważna, ważniejsza moim zdaniem od motywacji. Bo wierząc w siebie i w swoje możliwości możemy wszystko. 

5/17/2016

Moda na motywację /Mikołaj


Od dłuższego czasu w internecie panuję dziwna moda, na motywację mianowicie. Strony o tej tematyce wyrastają jak grzyby po deszczu, a rozrastają się jak na drożdżach. Nie wiem czy wy to potraficie dostrzec, ja natomiast tak, i nie jest to zjawisko zbyt dla mnie przyjemne.

Oczywiście, nie mam nic do motywowania innych, świecenia dobrym przykładem. Są momenty w życiu, kiedy każdy z nas tego potrzebuję, a kto nigdy w życiu nie próbował chociaż raz pójść w ślady za swoim ulubionym idolem, niech pierwszy rzuci kamieniem. Odnoszę jednak wrażenie, że kiedyś odbywało się to bardziej naturalnie, a do zmian w gruncie rzeczy wciąż najbardziej zachęcaliśmy sami siebie.

Obecnie nie można po prostu świecić dobrym przykładem, o nie. Obecnie trzeba przypomnieć potencjalnemu widzowi 15 razy, że to wszystko po to, żeby go zmotywować, że ma się zmotywować, i że ten "motywator" jest tutaj, żeby tego widza zmotywować. Nie wiem czy to nowy zabieg marketingowy, czy nowe zjawisko, które kiedyś stanie się naturalne, nie da się natomiast ukryć, że działa. Skoro działa, to czego się czepiam? W zasadzie, to się nie czepiam, zasmuca mnie jedynie fakt, że ludzie dzięki temu ulegają chwilowej modzie, często niepowiązanej z ich wewnętrznymi potrzebami, wierzeniami, poglądami. Czysta akcja i reakcja, bez chwili zastanowienia czy wejrzenia wgłąb siebie. Później pozostaje już tylko podziwiać, jak ludzie zakochani w swoich idolach pragną chodzić w takich samych gaciach co oni (Autentyk).

Tak jak powiedziałem, nie mam nic do motywowania innych. Z mojego punktu widzenia natomiast, wydaje mi się, że obecnie każdemu jest ten termin wpychany wręcz na siłę. Nieważne co, gdzie, jak, motywacja musi być. Zamiast dawać ludziom delikatne sugestie, miejsce na wyciągnięcie wniosków, bezmyślnie wpycha im się "motywację" do japy. Oczywiście, jest to tylko moja skromna opinia, z którą pewnie wielu się nie zgodzi (Jak zawsze zresztą). Myślę natomiast, że czasami warto zastanowić się nad tym co robimy, po co, i czy naprawdę chcemy tego bo jest to zgodne z naszymi wewnętrznymi potrzebami, czy po prostu ulegliśmy chwilowej iluzji tego, że chcemy poczuć się jak ktoś inny.

5/14/2016

ZOO /K&M








Majówka w tym roku była idealna pod względem pogody, więc pomimo tych nieszczęsnych matur udaliśmy się wraz z rodzicami i siostrą Karoliny do zoo. 
Zoo nie jest miejscem, które odwiedza się codziennie, więc była to miła odskocznia. Zobaczenie przeróżnych zwierząt z bliska to na pewno bardzo niesamowite przeżycie, zwłaszcza ujrzenie drapieżników takich jak lwy, tygrysy, pumy, krokodyle nieco ponad metr od nas. Najbardziej trudne do odgadnięcia byly własnie krokodyle i aligatory, które jak kamienie potrafiły w ogóle się nie ruszać i tylko patrzeć przenikliwie właśnie na ciebie, brrr. 

Niestety aparat nam się szybko rozładował, więc zdjęć tej lepszej jakości mamy mało, ale za to na komórce jest tego trochę wiecej, ale nie chcemy zestawiać w jednym poście dwóch aparatów, bo byłaby to rażąca w oczy różnica. 

Była to dla nas bardzo miła, kilkugodzinna wycieczka, zwłaszcza w tak piękną pogodę! Taki odpoczynek dla umysłu to był naprawdę dobry pomysł. 

5/12/2016

Żyję /Karolina





Witam! Niby wolne od szkoły, niby powinnam mieć dużo czasu, a ciągle gdzieś się spieszę, ciągle coś robię...angielski ustny za mną, szczerze mówiąc pozytywnie się zaskoczyłam. Pozostał jeszcze ustny polski, oby temat mi podszedł!

Nie mam zbyt dużo czasu dla siebie w domu, bo ciągle mnie w tym domu nie ma. Co chwilę jakiś grill, co chwilę jakieś spotkanie, ćwiczenia, wycieczki (o ostatniej już w sobotę!), krótko mówiąc...żyję! W końcu nie muszę się przejmować szkołą, jest piękna pogoda więc nic tylko korzystać! Wam też polecam to zrobić, maj to naprawdę piękny miesiąc, właściwie mój ulubiony. Uwielbiam majową pogodę. I właśnie dlatego myślę, że  w końcu na tym blogu pojawi się duużo zdjęć. 
Powyżej możecie zobaczyć efekty ostatniego spaceru z Olą, który skończył się na zgrzewce desperadosa haha, ale pogoda właśnie temu sprzyjała. I nie wiem dlaczego na żadnym zdjęciu nie patrzę się w obiektyw. 


Jeżeli znudził wam się lifestyl, którego ostatnio jest dużo (przynajmniej u mnie - Mikołaj w ostatnim poście ponarzekał na edukacje, jeśli ciekawi - odsyłam tu) to pocieszam was, że za tydzień go nie będzie :)

A jeśli chcecie się dowiedzieć o recepcie na szczęśliwy związek, to zapraszam was do wywiadu którego wraz z Mikołajem udzieliliśmy o, tutaj. 

5/10/2016

Hejt na edukacje /Mikołaj


Ostatnio pisaliśmy o maturze, a dzisiaj chciałbym trochę powiedzieć o edukacji ogółem. Jak widać, szkolne tematy trzymają się nas całkiem nieźle.

Edukacja, coś, co nierzadko ciągnie się z nami wszystkimi przez niemalże połowę naszego życia, czasami i dłużej. Coś, co przecież z założenia jest tak bardzo potrzebne każdemu z nas. Czy aby na pewno? Zapewne każdy z nas, przynajmniej raz dogłębnie kwestionował sens zdobywania wiedzy, którą karmią nas w szkołach. Odwieczne "Po my się w ogóle tego uczymy?" "Przecież to mi się do niczego nie przyda w życiu" "Przecież i tak przyszłość wiąże z czymś innym". Niestety, wszystkie te stwierdzenia są jak najbardziej prawdziwe i uzasadnione.

Uczymy się, aby zaliczać sprawdziany. Zaliczamy sprawdziany, aby zaliczać klasy. Zaliczamy klasy, aby na końcu napisać test obejmujący poprzednie lata nauki, i tak w kółko. A gdzie miejsce na faktyczną, przydatną wiedze? Czy nie jest paranoją fakt, że pozyskiwanie jeszcze względnie użytecznych informacji kończy się wraz z podstawówką? Tysiące godzin zmarnowanych na zapełnianiu umysłu tonami nikomu niepotrzebnych wzorów, teorii, analiz. Tysiące godzin spędzonych w stresie, bądź na kombinowaniu, aby tylko zaliczyć i zapomnieć.

Wiem że moje wypociny nic nie zmienią, ale boli mnie to, i zapewne nie tylko mnie. Absurdy można mnożyć i mnożyć. Ktoś może powiedzieć, że przecież szkoła uczy myślenia, rozumowania, pobudza umysł do pracy i przyswajania informacji. Prawda, tylko w jaki sposób ma być przydatne myślenie pod schemat, zabraniając tym samym uczniowi mieć jakąkolwiek opinie, bądź miejsce na własną inwencje? W jaki sposób ma być przydatne zmuszanie ucznia do analizowania tekstów Mickiewicza czy Słowackiego, które są nieaktualne i nieprzyjazne w przystępności dla każdego? Później pozostaję się dziwić, że społeczeństwo nie chce czytać. Nic też dziwnego, skoro od samego początku obrzydza się ludziom tą czynność, serwując utwory sprzed setek lat. Oczywiście, istnieją teksty kultowe, ponadczasowe, z których można czerpać przyjemność, ale ile ich jest? Niewiele. Czy kogoś dziwiło by, gdyby Antyczny Grek czytając losową teraźniejszą książkę, nazwał autora debilem?

Umysły ścisłe katowane są przedmiotami humanistycznymi, tylko po to, aby na studiach iść na politechnikę, humaniści katowani są przedmiotami ścisłymi, tylko po to, aby na studiach iść na uniwersytet. Mało tego, ci co nie wiedzą gdzie iść, katowani są wszystkim, tylko po to, aby po ukończeniu szkoły średniej nie wiedzieć gdzie się podziać, bo przecież nikt im nie powiedział, jakie studia i kierunki mają do dyspozycji.

System edukacji to dno i kilometr mułu. Miliony zmarnowanych ludzkich zasobów, które mogłyby zostać spożytkowane na uzupełnianie wiedzy mającej odwzorowanie w życiu prywatnym, jak i w społeczeństwie. Człowiek uczący się w potrzebie i na własną rękę, robi to o wiele efektywniej, nie potrzebuję do tego bata i tysięcy sprawdzianów. Koniec końców, nikt nam nie udzieli wiedzy jak się poruszać na rynku pracy, jakie mamy prawa, w najlepszym wypadku dowiemy się tego sami będąc już pracownikiem, i to też nie zawsze. Odnośnie pracy, w niej też w większości będziemy musieli nauczyć się wszystkiego od początku, żeby dostosować się do powierzonych nam zadań.

A jaką Wy macie opinie na temat edukacji? Wypada mi również zapytać, "Jak wam minął kolejny dzień bez potrzeby zastosowania wzoru skróconego mnożenia?" :)

5/07/2016

MATURA - nasze wrażenia /K&M

Takie ładne zdjęcie latawca udało się dziś uchwycić Karolinie!

Połowa/ponad połowa już za nami! Zostały jeszcze ustne +biologia u Karoliny. Jednak największe emocje towarzyszą zawsze przez pierwsze dwa dni. Polski - jaki będzie temat rozprawki?! Czy dam radę się odwołać i postawię dobrą tezę? Matematyka - tam może być wszystko, czy delta na pewno mi pomoże?!!!! Dzisiaj krótka relacja z tego jak nam poszło.


Karolina: Mam strasznie mieszane uczucia. Jeżeli chodzi o polski, i temat "Czy warto kochać jeżeli może to przynieść cierpienie?" można interpretować różnie. Ja dałam tezę przeczącą, iż nie warto kochać, chociaż uważam zupełnie inaczej, z kolei jeżeli źródłem danej miłości ma być tylko cierpienie, to wtedy zgadzam się z tym, że nie warto. Także nie wiem, mam nadzieję, ze uzasadniłam wszystko poprawnie.
 Najbardziej bałam się matmy. Jeżeli chodzi o ten przedmiot, to mi zależało tylko na 15 punktach. Czyli 30%, czyli po prostu zdaniu. Delty było mało, ale sama matura nie była też jakoś bardzo trudna. Z obliczeń wyszło mi że zdałam, czyli kamień z serca. Mam nadzieję, że nie cieszę się zbyt szybko...
 Angielski, niby banał. W sumie nie był trudny, większość maturzystów uważała że był na poziomie gimnazjum, jednak mi nie poszło tak jakbym chciała. 3 odpowiedzi poprawne zmieniłam na złe....i mam parę drobnych błędów. Ten przedmiot najbardziej mnie rozczarował, wiem, że mogłam lepiej go napisać.
A w poniedziałek już ustny! Nienawidzę ustnych egzaminów, mam nadzieję, ze zdam, bo ustne przecież i tak nie mają wpływu na rekrutacje na studia, więc jest mi wszystko jedno, byleby zdać.

Mikołaj: Emocje związane z maturami w moim przypadku już wygasły, najgorsze mamy za sobą. Matury faktycznie nie były trudne, ale uważam to za właściwy poziom, biorąc pod uwagę podstawy. Najbardziej jestem rozczarowany maturą z matematyki, w zasadzie w tym przedmiocie odnajduję się najgorzej i poziom mojej wiedzy jest najniższy, natomiast wiem że mogłem napisać go lepiej. Przez przeoczenia, rozkojarzenia i błędy, waham się między ~28-34%, także w niepewności idzie mi czekać do lipca.
Polski był przyjemny, natomiast wymagał skupienia i zastanowienia. Nie obyło się bez błędów w niektórych zadaniach, na szczęście raczej nie ma ich zbyt wiele. Tematy na wypracowanie były bardzo fajne, niestety przez swoje niedoczytanie odwołałem się tylko do jednego tekstu kultury zamiast do dwóch, także jestem sobą zawiedziony, ponieważ zostaną odjęte punkty które spokojnie mogłem zdobyć.

W moim przypadku najlepiej poszedł mi angielski. Irytują mnie natomiast osoby, które z powodu poziomu trudności wyśmiewają w pewien sposób maturę z tego przedmiotu. Tak, była w większości przyjemna dla każdego, ale właśnie taka powinna być. Oczywistym jest, że osoby czujące się dobrze w danych przedmiotach, wiążą sobie w większości z nimi swoje studia, zatem pójdą im gładko, no i czekają na nich rozszerzenia, które prezentują o wiele wyższy poziom.
Skoro o rozszerzeniach mowa, pełno cwaniaczków śmiejących się z podstawy z angielskiego, na rozszerzeniu poległo siermiężnie. Wypada mi powiedzieć, że dobrze im tak. Poziom rozszerzenia moim zdaniem był mniej więcej właściwy, było dużo haczyków i trzeba było popisać się umiejętnościami rozumienia i dedukcji. W zależności od tego jak poszła mi rozprawka, mam szanse na wynik z rzędu 70-80%, miejmy nadzieję.