5/10/2016

Hejt na edukacje /Mikołaj


Ostatnio pisaliśmy o maturze, a dzisiaj chciałbym trochę powiedzieć o edukacji ogółem. Jak widać, szkolne tematy trzymają się nas całkiem nieźle.

Edukacja, coś, co nierzadko ciągnie się z nami wszystkimi przez niemalże połowę naszego życia, czasami i dłużej. Coś, co przecież z założenia jest tak bardzo potrzebne każdemu z nas. Czy aby na pewno? Zapewne każdy z nas, przynajmniej raz dogłębnie kwestionował sens zdobywania wiedzy, którą karmią nas w szkołach. Odwieczne "Po my się w ogóle tego uczymy?" "Przecież to mi się do niczego nie przyda w życiu" "Przecież i tak przyszłość wiąże z czymś innym". Niestety, wszystkie te stwierdzenia są jak najbardziej prawdziwe i uzasadnione.

Uczymy się, aby zaliczać sprawdziany. Zaliczamy sprawdziany, aby zaliczać klasy. Zaliczamy klasy, aby na końcu napisać test obejmujący poprzednie lata nauki, i tak w kółko. A gdzie miejsce na faktyczną, przydatną wiedze? Czy nie jest paranoją fakt, że pozyskiwanie jeszcze względnie użytecznych informacji kończy się wraz z podstawówką? Tysiące godzin zmarnowanych na zapełnianiu umysłu tonami nikomu niepotrzebnych wzorów, teorii, analiz. Tysiące godzin spędzonych w stresie, bądź na kombinowaniu, aby tylko zaliczyć i zapomnieć.

Wiem że moje wypociny nic nie zmienią, ale boli mnie to, i zapewne nie tylko mnie. Absurdy można mnożyć i mnożyć. Ktoś może powiedzieć, że przecież szkoła uczy myślenia, rozumowania, pobudza umysł do pracy i przyswajania informacji. Prawda, tylko w jaki sposób ma być przydatne myślenie pod schemat, zabraniając tym samym uczniowi mieć jakąkolwiek opinie, bądź miejsce na własną inwencje? W jaki sposób ma być przydatne zmuszanie ucznia do analizowania tekstów Mickiewicza czy Słowackiego, które są nieaktualne i nieprzyjazne w przystępności dla każdego? Później pozostaję się dziwić, że społeczeństwo nie chce czytać. Nic też dziwnego, skoro od samego początku obrzydza się ludziom tą czynność, serwując utwory sprzed setek lat. Oczywiście, istnieją teksty kultowe, ponadczasowe, z których można czerpać przyjemność, ale ile ich jest? Niewiele. Czy kogoś dziwiło by, gdyby Antyczny Grek czytając losową teraźniejszą książkę, nazwał autora debilem?

Umysły ścisłe katowane są przedmiotami humanistycznymi, tylko po to, aby na studiach iść na politechnikę, humaniści katowani są przedmiotami ścisłymi, tylko po to, aby na studiach iść na uniwersytet. Mało tego, ci co nie wiedzą gdzie iść, katowani są wszystkim, tylko po to, aby po ukończeniu szkoły średniej nie wiedzieć gdzie się podziać, bo przecież nikt im nie powiedział, jakie studia i kierunki mają do dyspozycji.

System edukacji to dno i kilometr mułu. Miliony zmarnowanych ludzkich zasobów, które mogłyby zostać spożytkowane na uzupełnianie wiedzy mającej odwzorowanie w życiu prywatnym, jak i w społeczeństwie. Człowiek uczący się w potrzebie i na własną rękę, robi to o wiele efektywniej, nie potrzebuję do tego bata i tysięcy sprawdzianów. Koniec końców, nikt nam nie udzieli wiedzy jak się poruszać na rynku pracy, jakie mamy prawa, w najlepszym wypadku dowiemy się tego sami będąc już pracownikiem, i to też nie zawsze. Odnośnie pracy, w niej też w większości będziemy musieli nauczyć się wszystkiego od początku, żeby dostosować się do powierzonych nam zadań.

A jaką Wy macie opinie na temat edukacji? Wypada mi również zapytać, "Jak wam minął kolejny dzień bez potrzeby zastosowania wzoru skróconego mnożenia?" :)

16 komentarzy:

  1. Moim zdaniem uczymy się wielu niepotrzebnych rzeczy, zamiast skupić się na czymś co nas kręci.. Niestety taki wybór jest dopiero na studiach, bo wtedy żegnamy przedmioty, które nas nie interesowały i skupiamy się na czymś jednym..
    Zapraszam do mnie - KLIK :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myślę, że nauka ma jednak jakiś sens. Gdybyśmy się nie uczyli gramatyki bądź ortografii, potwornie kaleczylibyśmy nasz język narodowy. Nie znając Mickiewicza lub Słowackiego choćby w stopniu podstawowym, część z nas wyszłaby na ignorantów. Naród, który nie uczy się swojej historii, ginie i powtarza wciąż te same błędy, być może z jeszcze większą częstotliwością. Matematyka uczy logicznego myślenia - może nie wszyscy będą korzystać z wzorów przez resztę życia, ale przynajmniej nauczą się szukać rozwiązania na własną rękę. Przedmioty przyrodnicze - warto cokolwiek wiedzieć o świecie niż tłumaczyć sobie wszystko gniewem Boga. Warto lepiej poznać świat otaczający nas.
    "Prawda, tylko w jaki sposób ma być przydatne myślenie pod schemat, zabraniając tym samym uczniowi mieć jakąkolwiek opinię, bądź miejsce na własną inwencję?" To, że myślimy pod schemat, sami wybieramy. Sam schemat może naprawdę pomóc w dojściu do własnego rozwiązania. Ciekawi ludzie szukają, drążą, kombinują, wyrywają się poza ramy i starają się podchodzić do wielu rzeczy bez tej okropnej niechęci, jak to tymczasem robią inni. Opieranie się na schematach pomaga w nowych odkryciach. Można się nimi bawić, przedstawiać na nowy, ciekawszy sposób.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wstępie dziękuję za tak rozbudowany i wdzięczny komentarz

      Naturalnie, szanuję Twoją opinię, chociaż nie za bardzo mogę się zgodzić, zatem:

      -Czym jest ignorancja poza byciem czyjąś opinią?

      -Warto poznawać historię, zwłaszcza swoją własną, natomiast w szkołach bardzo dużą część przeznacza się na tematy niezwiązane z Polską

      -Człowiek zawsze będzie powtarzał historię, za rzadko uczymy się na błędach. Polska tutaj jest doskonałym przykładem, pełniąc przez setki lat role Europejskich frajerów. Możemy mieć tylko nadzieje, że teraz to się zmieni. Do prowadzenia polityki nie potrzeba dużo wiedzy, za to dużo sprytu

      -Z matematyką bywa różnie, są działy w których faktycznie uczy myślenia, natomiast są również takie gdzie bez wiedzy i schematu się nie obejdzie

      -Ludzie niepodążający za schematem często najzwyczajniej w świecie nie zdają, albo udaję im się to z wielkim trudem. Aczkolwiek tak, schematy potrafią pomóc, natomiast potrafią zabić u innych umiejętność obywania się bez nich, lub wykraczania poza nie

      Co do przyrody i języka oczywiście się zgadzam, ale te najważniejsze rzeczy poznajemy właśnie w podstawówce, no i może trochę w gimnazjum. Osobiście nie znam wielu ludzi, których szkoła nauczyła czegoś przydatnego. Mnie przykładowo języka angielskiego, analizowania, posiadania otwartego umysłu nauczył nie kto inny jak sam komputer, internet i trochę książek, wszystko na własną rękę /Mikołaj

      Usuń
  3. Super napisałeś problem naszej edukacji i Tobą się również zgadzam :) Ja również uważam, że w szkole uczy się większość rzeczy, które nam nie są potrzebne do życia. Szkoda tylko, że w szkołach jest sama teoria niż praktyka, czy też edukacja żywieniowa, seksualna, czy też edukacja zajmująca się przygotowaniem młodzieży do umiejętności szukania pracy itp. Głupota jest z tymi sprawdzianami i kratówkami, bo i tak za parę lat większość rzeczy zapomnimy. Jaki jest sens robienia ciągłych kartkówek, czy sprawdzianów? Krótko mówiąc, nasz system edukacji wymaga dużych reform.

    OdpowiedzUsuń
  4. System edukacji o którym marzysz istniał, musiałbyś tylko trochę cofnąć się w czasie. Kiedyś w szkołach podstawowych uczono dzieci przydatnych rzeczy, czytania i pisania, potem w zawodowych uczyły się szalenie przydatnego bronowania albo orania i już były gotowe do spędzenia reszty życia na polu.
    Myślę, ze najlepszym uzdrowieniem edukacji byłoby nie puszczenie do szkół średnich ludzi nie mających ku temu predyspozycji. Oraz zjednolicenie gimnazjum z podstawówką. Człowiek łaknący wiedzy tylko praktycznej mając te 14 lat szedłby do zawodówki i osiągając 18 rok życia mógłby już pracować, nie ucząc się absolutnie niczego niepraktycznego. Tylko ludzie dla których sama wiedza jest wartością szli by do liceów i na studia, świadomi, że będą uczyć się rzeczy nieprzydatnych. I by było po krzyku.
    Dla mnie wiedza po prostu jest wartością. Nie lubię wychodzić na idiotę w żadnej dziedzinie i żałuję, że przez liceum nie mogłam uczyć się np. fizyki, a tylko rzeczy profilowane. Wkurzało mnie, kiedy matematyca pogardzała nami bo jesteśmy humaną. Ale też fakt, że w mojej klasie większość ludzi podzielała twoją opinię i pod tą przykrywka nie uczyła się niczego. Bo na polskim też nic nie kumali i to oni myśleli schematycznie, nie nauczycielka. To oni zadowalali się każda prostą tezą albo prosili panią, by wszystko wytłumaczyła, żeby tylko samemu nie myśleć. I to ma być ,,elita narodu"? My sami też tworzymy (tworzyliśmy raczej) szkołę. I my też odpowiadamy za to, jaka ona jest, czy pozwala się rozwijać, czy skupia się na tym, żebyśmy wszyscy zdali maturę. Oczywiście idealnej szkoły nie stworzymy nigdy, bo to przecież wielkie zbiorowisko nieidealnych ludzi, ale wielu uczniów ma zakodowane, ze wszystko trzeba zwalić na system albo na nauczycieli. Tak jakby oni sami nie tworzyli tego systemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. No dzisiaj mi się wzór skróconego mnożenia nie przydał, ale dwa dni temu owszem, zgadnij do czego.
    Ogólnie sama nauka ma wielki sens, człowiek uczy się przez całe życie, nawet jeśli o tym nie wie, bo czasami można z tego czerpać masę radochy. Ale system edukacji stoi u nas na bardzo słabym poziomie, zmuszając niejako ucznia do stosowania zasady 3Z (zakuj zdaj zapomnij). Co najmniej połowa przedmiotów lub pewnej części "podstawy programowej" można by spokojnie ominąć, aby lepiej zagospodarować czas. Wiele zajęć szkolnych też nie jest prowadzona tak jak powinna np. języki - ja ze szkoły wyciągnęłam tylko "kali być" na angielskim, idąc do pierwszej klasy technikum nie wiedziałam jak się mówi "the" i pewnie gdyby moja pasja mnie nie zmusiła do nauki taki stan by się utrzymał do dziś, bo nauczyciele uczą nas niepotrzebnej gramatyki, co i kiedy stosować, po co to? Jeśli będziesz słuchał dużo wypowiedzi w tym języku w końcu samemu ci wpadnie "aha on teraz mówił co zjadł wczoraj na śniadanie, czyli to jest czas przeszły". I wielu ekspertów mówi podobnie. Co do języka polskiego, pewne zagadnienia gramatyczne powinno się ominąć np. jak wygląda gardło kiedy mówimy jakąś literkę - ludzie spokój. Zgadzam się, że szkoła powinna zachęcać do czytania i wprowadzić w kanon więcej współczesnej literatury, ale też są książki, które moim zdaniem każdy Polak znać powinien np. Pan Tadeusz, tyle że katować tym poniżej szkoły średniej moim zdaniem nie jest za dobre, jest też wiele innych książek, które bardzo chętnie bym zostawiła w kanonie lektur, bo nie wszystkie są złe, niektóre są naprawdę bardzo dobre, ale ich sens można poznać najwcześniej w liceum np. Opowieść Wigilijna - piękna książka, którą kazano czytać 12latkom, nie można oczekiwać, że takie dziecko zrozumie jakie przesłanie za sobą niesie ta piękna opowieść.
    Moim zdaniem każdy powinien mieć jakieś ogólne obycie w każdej dziedzinie, ale żeby z każdej dziedziny robić najważniejszy przedmiot w życiu... Równie dobrze można by zostawić tylko najważniejszą połowę, a resztę przeznaczyć na naukę np. asertywności, nawiązywania kontaktów, radzenia sobie w sytuacjach interpersonalnych, sposobach efektywnej nauki, szybkiego czytania, współpracy, dlaczego nie powinniśmy bać się popełniać błędów itd. To bardzo ważne umiejętności, których szkoła nie uczy, a powinna, a nawet uczy toksycznych wzorców typu 3Z, męcz się godzinami i czytaj Nad Niemnem, liż d*pę nauczycielom, za błędy czeka cię kara.
    Chore.
    Pisałam na blogu o kilku sprawach związanych ze szkołą. Zapraszam.
    Pozdro.
    https://dziennikidyktatorki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Racja. System szkolnictwa w Polsce nie jest za dobry i mam wrażenie, że jest tak skonstruowany, aby człowiekowi wbić już na samym początku, że nie może myśleć samodzielnie, tylko pod klucz, że nie może mieć własnego zdania, pytać się, błądzić, bo musi pisać co tydzień kartkówkę z czegoś tam. Bezsensowne niekiedy prace domowe polegające na przepisaniu czegoś z internetu, ogrom nauki, egzaminów i stresu, żeby tylko pokazać młodym Polakom, że są gorsi, że ich poziom intelektualny jest niski, że do niczego się nie nadajemy... Osoba, która wychodzi ze szkoły jest przestraszona, bez dobrych i szalonych wspomnień (bo przecież wieleeee czasu musiała poświecić na naukę), bez praktycznej wiedzy, zakompleksiona i na dodatek niewyedukowana w tym kierunku co trzeba.
    Polski system kształcenia powinien być, moim zdaniem, gruntownie zreformowany.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Boli mnie to, że nikt nawet nie próbuje tego zmienić, a uczniowie są przymuszani do nauki. I okej, fajnie jest czasem się dowiedzieć, co się działo 569 lat temu, albo co to są te sinusy i cosinusy, czy też jak rozmnaża się kwiatek. Ale niekoniecznie to wkuwać i zaśmiecać sobie umysł. Ja ostatnio tylko uczę się odpowiedzi na dane sprawdziany, znając pytania i całą zawartość testu (na szczęście udaje się to wszystko 'zdobyć'), aby zaliczyć dany dział. No niestety.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdyby szkoła nie była darmowa byłoby z niej więcej pożytku. Większość z nas chodzi bo musi i nie wyciąga żadnych wniosków z tych kilkunastu lat nauki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno byłam na konferencji z panią minister edukacji. Kobieta jest bardzo mądra, lecz ma małe pole do popisu... Urzekła mnie stwierdzeniem, że realia dzisiejszej szkoły bardziej niż szkołę, przypominają kurs przedmaturaly :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Przydałaby się prawdziwa reforma!

    OdpowiedzUsuń
  11. zgadzam się z Tbą w pełni, dokładnie robimy wszystko jak opisałas - nauka by zdać sprawdzian itd. A szkoda, bo niewiedza ludzka jest ogromna.
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się ze wszystkim. Teraz uczymy się tylko po to żeby zdać... zdać do następnej klasy, zdać maturę, sprawdziany itp, a wcale nie uczymy się, żeby cokolwiek umieć ani dlatego, że chcemy tylko musimy! A wiadomo, że jak się musi coś zrobić to automatycznie się nie chce tego robić...

    http://justdaaria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam dokładnie takie samo zdanie. Według mnie, szkoła powinna uczyć ludzi przede wszystkim samodzielności. Nie wkuwania regułek na historię, czy też wzorów na fizykę. Samodzielnego myślenia, umiejętności poradzenia sobie w późniejszym życiu, odkrycia swoich pasji i zainteresowań. Niestety tego nie robi. Rozumiem, warto wiedzieć np. gdzie znajduje się RPA, ale czy naprawdę warto wiedzieć, jaki typ rolnictwa tam występuje?

    INNA MYŚL

    OdpowiedzUsuń
  14. Poklikane ! Zapraszam http://fashioonerki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Pewnie bym nie weszła na ten post, gdyby nie to, że przyciągnął mnie tytuł i oczywiście temat, bo ja ostatnio też bardzo lubię narzekać na edukację. Na pewno uważam, że uczymy się rzeczy niepotrzebnych. Rozumiem, żeby wiedzieć gdzie leżą jakie państwa, ale nie wiem do czego byłoby mi potrzebne to jakie złoża znajdują się w jakim państwie. Choć to oczywiście tylko przykład. Z historii wkuwamy mnóstwo niepotrzebnych dat, z fizyki jakieś bezużyteczne wzory (biorąc zjawisko fotoelektryczności przez cały czas się zastanawiałam do czego się tego używa), a z biologii zamiast po prostu uczyć się najpotrzebniejszych informacji, nauczyciele wykładają nam całą wiedzę, która raczej do niczego nam nie posłuży. Jak na ironię losu to co wydawałoby się, że jest nam potrzebne, nie jest wykładane. I takim oto sposobem poznałam historię innych państw w niewiadomym celu, a nawet nie wiedziałam, że zabicie księcia Franciszka w Sarejewie, było jedynie pretekstem do wybuchu pierwszej wojny światowej. Przykładów pewnie by się znalazło więcej, ale nie widze potrzeby wyliczania tutaj wszystkich. Za to przejdę do następnej rzeczy, która mi się nie podoba. Szczerze mówiąc zlikwidowałabym gimnazjum. Wiele osób twierdzi, że nasze państwo nie stać na to, bo wiele nauczycieli pozostałoby bez pracy, ale z drugiej strony to jest krzywdzące dla dzieci, a ich w końcu jest dużo. Jak dla mnie w gimnazjum był za mały materiał na liceum, a za duży na podstawówkę. Do tego mieliśmy powtórki z podstawówki, a potem przygotowanie do egzaminu. Potem poszłam do liceum i wtedy zrozumiałam, że wiem zdecydowanie za mało jak na ten etap. Gimnazjum mnie nie przygotowało do pójścia do liceum. Po prostu gimnazjum jest według mnie nie potrzebne. Nie mówiąc o tym, że cały czas uczymy sie przedmiotów ogólnych. Trochę jest absurdem to, że w pierwszej liceum miałam dwa razy w tygodniu podstawy przedsiębiorczości i religię, a biologię miałam raz w tygodniu! Nawet niedawno obliczyłam ile miesięcy miałam biologię i chemię rozszerzoną. I wyszlo mi równe półtora roku! Tylko półtora roku, które niby miało mnie przygotować do matury, a w rzeczywistości był to za krótki okres czasu. Zamiast sensownie rozłożyć materiał musiałam przerobić dwie grube książki do biologii, które w rzeczywistości były przeznaczone na dwa lata. Szkoła nas kształci ogólnie, a szkoda, bo uczymy się dupereli zamiast tego co nam w rzeczywistości może się przydać i tego z czym chcemy wiązać swoją przyszłość.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za każdy komentarz który nie jest spamem oraz za każdą obserwację <3
Na pytania i komentarze odpowiadamy POD NASZYM POSTEM.