On/ona zna cię lepiej niż ty. Znacie swoje przyzwyczajenia. Macie ze sobą kontakt codziennie. Nic dziwnego, ze czasami się najzwyczajniej na siebie wkurwiacie.
I wtedy dochodzi do nieporozumienia. Konfliktu. Kłótni. Jeszcze 5 minut temu chciałeś ją przytulić, a teraz najchętniej byś ją udusił. Ona przed chwilą mówiła do niego "misiaczku" teraz raczej przypomina on naburmuszonego niedźwiedzia. Żadne nie chce odpuścić, bo przecież każde mówi "że to ja miałam/em rację". Na początku trwa to wszystko z uśmiechem, następnie przeistacza się w krzyk i wyjście z domu. Ona płacze, wchodzi w fazę nienawiści, myśli sobie "ja go wcale nie potrzebuje!" i usuwa związek na facebooku.
On idzie na piwo z kolegami, wmawia sobie że ma ją gdzieś i flirtuje z każdą po kolei.
Po paru dniach spotykają się (on musi napisac pierwszy, bo przeciez kobiecie nie wypada), mówią, że żałują, godza się i związek istnieje, ten na facebooku tez po jakimś czasie.
I koło się zatacza. Jest dobrze. Kłótnia. Ciche dni. Romantyczny powrót. Jest dobrze. A wasi znajomi nie wiedzą jak was zapraszać na imprezy, bo nie nadążają za waszymi rozstaniami i powrotami.
STOP.
Czy każda kłótnia musi kończyć się źle? Napiszemy wam coś nadzwyczajnego: jesteśmy razem 3 lata i 3 miesiące i ANI RAZU nie zerwaliśmy. Naprawdę. A z naszą różnicą charakterów (Ona z temperamentem, wybuchowa i nerwowa, on spokojny, nie śpieszący się nigdzie) ciężko jest się nie pokłócić od czasu do czasu. I kłócimy się. Czasami dzień w dzień. O wszystko. O rzeczy błahe ("Mikołaj czemu ty nie możesz być żywszy!","Karolino nie, nie flirtowałem z tą dziewczyną") i poważniejsze. Więc jak nie dochodzi do zerwania?
Po pierwsze: Zawsze kończymy rozmowę. Za nic nie przerywajcie kłótni nagłym wyjściem, wyzwiskiem. Zawsze sobie wszystko wyjaśnijcie. Nie musicie miec przy tym super humorów, ale uwierzcie, że lepiej wam będzie na sercu jak wszystko będzie wyjaśnione.
Po drugie:Bez wyzwisk. Jesteście w związku. Ona to on, on to ona. Szanujcie sie, w końcu się kochacie. Nie zapominajcie o tym, słów nie da się cofnąć.
Po trzecie: Tak, tak, wiemy to poniżej waszej godności ale przyznajcie racje drugiej osobie. Czasami warto to zrobić nawet gdy się nie zgadzacie. Niektóre kłótnie mogą się dłużyc w nieskończoność, warto czasami odpuścić i dać się chełpić w racji waszej drugiej połówce.
Po czwarte: Nie dajcie się ponieść emocjom. Tak jak pisaliśmy, uważajcie na słowa, na czyny także. Nie trzaskajcie drzwiami, nie bądzcie złośliwi, nie rańcie. Bo później może być za późno na przeprosiny.
Po piąte: Rozmowa. Nie krzyk. R O Z M O W A. Niech każde powie co mu nie pasuje, spokojnie sobie wyjaśnijcie, najlepiej w odosobnionym miejscu. Nie każdy chce was słyszeć.
Po szóste: Czułość. Nie zapominajcie jak bardzo wam na sobie zależy. Dajcie na końcu upust emocjom i się przytulcie, pocałujcie, albo niech któreś z was zrobi to w środku kłótni gdy zabraknie wam argumentów. Idzcie do łózka, cokolwiek. Namiętność też ostudza emocje. Później wrócicie do punktu piątego.
Pomogło? Mamy nadzieje, że tak i że liczba rozstań i powrotów po tygodniu zmniejszy się na facebooku!
Ale ślicznie razem wyglądacie!
OdpowiedzUsuńJa powiem tak, bardzo przypadł mi do gust punkt trzeci :) Często właśnie się do niego uciekam i przyznaję różnym osobom rację, bo nie chcę się kłócić, ale tak naprawdę to rzadko kiedy czyjeś argumenty mnie przekonują, bo jestem nieprzyzwoicie uparty... :D Ogólnie, ciekawy poradnik. Ja zawsze staram się stosować, żeby tylko inni się stosowali...
Dla mnie osobiście, "zrywanie" i ciągłe powroty są bez sensu, nie rozumiem jak ludzie mogą takie coś praktykować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!☺
Super post. Powiedzieliście uniwersalne prawdy, które jednak często nie można zastosować. To też zależy od charakteru partnera, jego osobowości i rodzaju związku. Mi np. często nie idzie odpuszczanie, szczególnie jeśli wiem, że druga połówka nie ma kompletnie racji. Ale dzięki za mały poradnik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Adam (brakujacykolorteczy.blogspot.com)
Jestem z Was dumna :) Nie tylko dlatego, że zauważacie, iż kłótnie powinny wzmacniać a nie osłabiać związek, ale również z tego powodu, że potraficie światu przekazać, że to nie tylko teoria!
OdpowiedzUsuńNo to gratuluję! Ja w swoim dwuletnim związku miałam chwile, w której zastanawiałam się nad zerwaniem, jednak na szczęście udało nam się wyjść na prostą ;)
OdpowiedzUsuńnowy post! zapraszam!
MÓJ BLOG-KLIIK
KANAŁ NA YT, dopiero zaczynam, KLIIK
Ja czasami wolę przerwać kłótnie żeby za dużo nie powiedzieć :) A przede wszystkim wydaje mi się, że szacunek jest najważniejszy no i szczypta empatii to zawsze pomaga :D
OdpowiedzUsuńPięknie razem wyglądacie, widać że Wasza miłość rozkwita :)
OdpowiedzUsuńKochana kliknęłabyś w link u mnie w najnowszym poście ?
Z góry dziękuję :*
Kłótnie zawsze się zdarzają, przynajmniej ja mam takie doświadczenia, ale najważniejsze to nie przegiąć :)
OdpowiedzUsuńTo my jesteśmy dziwni, bo ani się nie kłócimy ani też nie rozstajemy :P a nasz staż to ponad 5 lat :P
OdpowiedzUsuńJa mam czasem fazę, że udaję, że się denerwuję i coś mu powiem ale zaraz się śmieje i nigdy nie wygląda to poważnie a on wtedy leci mnie "ukarać" łaskotkami i woła "zołzo jedna, zaraz dostaniesz za to!" :P ale to takie zaczepki są i coś w stylu "ale mnie denerwujesz! " i szturchnięcie albo wyłączenie gry :P ale nigdy to nie jest poważna kłótnia, ani w ogóle kłótnia bo skoro się śmiejemy to raczej nazwałabym to zabawą i drażnieniem się :P
to w takim razie podziwiam i mam nadzieje, ze sytuacja sie u was nie zmieni! :)/Karolina
UsuńŚwietne rady! Zawsze je stosuję z moim chłopakiem i też jeszcze nigdy nie zerwaliśmy ;) Warto, żeby więcej osób wzięło je sobie do serca ;)
OdpowiedzUsuńwszystko to jest ważne i należy to praktykować ...to podstawa udanego związku;)
OdpowiedzUsuńJa jak a razie jestem sama i wolałabym tego nie zmieniać. ;)
OdpowiedzUsuńBLOG
Hmm szczerze mówiąc, wcale ja fejsie nie widzę tych, co ze sobą zrywają i do siebie wracają co chwilę... w każdym razie, uznaje, że nie ma co takich rzeczy publikować, a na pewno nie od razu, bo i po co? A jeśli ktoś cały czas zrywa i się schodzi no to przepraszam, co tacy ludzie ze sobą robią...?
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Szczere mówiąc to nie wiem, czy przez ponad pół roku bycia w związku chociaż raz się kłóciliśmy. Po pierwsze, trudno na siebie wrzeszczeć przez fejsa, a mieszkamy tak daleko że tak kontaktujemy się najczęściej... Do tego oboje jesteśmy cholerykami z temperamentem więc wiemy, że kłótnia może przybrać całkiem przypadkiem kosmiczne rozmiary i po prostu trzeba uważać. A czasu mamy mało i nie zdążymy się pogodzić. Presja czasu naprawdę wiele działa, wolimy już zrezygnować ze swojego zdania i pogodzić w tempie ekspresowym, bo za 5 minut mam ostatni pociąg...
OdpowiedzUsuńOgólnie ciągłe rozstawanie się na fejsie to po prostu szczyt żenady, na szczęście wśród moich znajomych ta ,,moda" skończyła się w gimnazjum.
Wspaniałe rady , zgadzam się do każdej zwłaszcza "rozmowa" ludzie często odpuszczają sobie i nie mówią drugiej połówce co jest nie tak ,a później wybuchają. Przecież wystarczyło wspólnie o tym porozmawiać ,a do kłótni nawet by nie doszło. Wspaniały post :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie , dopiero zaczynam :)
tuniemanieba.blogspot.com
Fajnie, że poruszyliście taki temat. Bo czasami za dużo uwagi poświęca się temu, jak kogoś poderwać, jak zerwać, a nie mówi się jak przetrwać a raczej wytrwać w związku. Bo miłość to myślę ciągła praca - nad obojgiem jako całości, ale również nad sobą samym. Nad swoimi ograniczeniami, wadami, dumą.... "Nie ustąpię, bo to ja mam rację" - jak dobrze to znam... :)
OdpowiedzUsuńAle wiecie co.. Myślę, że to dobrze, gdy para się kłóci. Oczywiście nie codziennie, ale od czasu do czasu. To jakoś oczyszcza atmosferę i sprawia, że związek jest szczery, silny i prawdziwy, a nie lukrowany, powierzchowny...
Pozdrawiam i gratuluję stażu! :)
www.itakowo.bogspot.com
Bardzo dobre rady ! :)
OdpowiedzUsuńKochani ślicznie wyglądacie razem - widać, że miłość kwitnie :)
Pozdrawiam :*
Na pewno macie racje. Rozmowa to podstawa i wzajemny szacunek;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na post. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre rady, z pewnością przy ich wykorzystaniu można by uniknąć nie jednej kłótni. ;-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkimi punktami. Ja czasem muszę jednak pięć minut pobyć sama, by ochłonąć nieco, inaczej staję się bardzo niedobra, na szczęście mi "fochy" szybko przechodzą :D Dodam jeszcze, że to zrywanie po każdej kłótni jest najgłupszą rzeczą, jaką można robić. Szczególnie, jeśli poszło o jakąś błahostkę.
OdpowiedzUsuńTo dobry znak. Bo wiadomo, że można się kłócić, ale od razu zrywać? To byłoby bez sensu. Gratuluję zdrowego podejścia do sprawy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRównież jestem w związku 3 lata, wiadomo czasami dochodzi do kłótnie, częściej jest to raczej zwykła wymiana zdań niż kłótnia ale ani razu jeszcze nie zerwaliśmy, mamy swoje zasady dajemy sobie 1h na opanowanie emocji, czy zastanowienie się nad całą sprawą i rozmawiamy przede wszystkim ROZMAWIAMY.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie bawimy się w zmiany statusów na fb...bo to głupota, uważamy że sprzeczki są naszą prywatną sprawą a nie całego świata.
Chociaż na tym się nie znam to też uważam, że kłótnie nie oznacza od razu zerwania ;)
OdpowiedzUsuńadgam.blogspot.com
zrywanie z racji nieporozumień jest nieco dziecinne, dlatego myślę, że panowanie nad tym przychodzi z wiekiem. nie ma po co rzucać przykrych słów bez sensu. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie nie jest to nic nadzwyczajnego, że ani razu nie zerwaliście :P Z mężem jestem po ślubie ponad 4 lata, a w sumie to już jakoś ponad 10 lat i również nie mieliśmy tego typu problemów :P Zgadzam się z tym, że rozmowa jest bardzo ważna :)
OdpowiedzUsuńRaczej to nie dobrze ale czytając już sam początek wpisu w głowie miałam "skąd ja to znam".
OdpowiedzUsuńZ moim chłopakiem staramy się unikać kłótni i jak już coś to są tylko małe nie porozumienia i to podobno ja ciągle mam focha. Jak się człowiek będzie trzymał tych punktów to będzie spokój i zgoda :) I trzaskane drzwi nie będą cierpieć.
Dobra, to zdecydowanie nie post dla mnie ;-;
OdpowiedzUsuńmój były zemną zerwał przez nieporozumienie :(
OdpowiedzUsuńbardzo fajny post
obserwujemy?
http://paolciapolcia16.blogspot.com/
widze ze jestescie kompletnie z dwóch swiatów jak ja i Kuba - u nas jest dosłownie tak samo. Ja to ta wybuchowa, nerwowa i humorzasta, Kuba - spokojny, powolny, cierpliwy :) gdyby nie to, że potrafimy sie zachamowac i ustąpic to pewnie byłoby ciezko dojsc do ladu i składu. Korona w związku nie słuszy, a wręcz uwiera, wiec polecam ją zdjąc :)
OdpowiedzUsuńbuziaki, Monia
Jak zawsze świetny post. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Zapraszam. :)
MY PINK GLASSES - klik!
Ja ciągle kłóciłam się z chłopakiem o to samo.
OdpowiedzUsuńDziało się tak, bo on nigdy nie miał ochoty dłużej tego wyjaśniać.
Potem emocje opadły, ale problem znowu zostawał.
Teraz udało mi się go zmobilizować do wyjaśniania wszystkiego i mówimy o tym, co nam nie pasuje.
Dzięki temu ostatnio w ogóle się nie kłócimy i jest o wiele lepiej.
live-telepathically.blogspot.com
Najważniejsza równowaga ;) Ty szalona On spokojny - dacie radę ;)
OdpowiedzUsuńOooj, jak nie było potężnej kłótni jeszcze, to ja bym się bał, być może zmagazynowane emocje kłębią się pod pokrywką garnka, żeby za chwilę wykipieć ;d
OdpowiedzUsuńPodoba mi się przekreślona część tekstu x)
My chyba jesteśmy bardzo dziwnym przypadkiem, nie ma między nami spięć, czy kłótni, zawsze zanim dojdzie do takiej sytuacji któreś z nas zapobiegnie temu. Może to kwestia tego, że poznaliśmy sie już bardzo, dużo rozmawiamy i bardzo pielęgnujemy nasz związek :) Szkoda czasu na kłótnie, czy nieporozumienia :)
OdpowiedzUsuńjednak czasami kłótnie też są dobre, oczywiście nie mam na mysli tych czestych i powaznych/Karolina
Usuńświetny wpis i zdecydowanie się z tobą zgadzam :)
OdpowiedzUsuńMoże obserwacja za obserwację?Zapraszam do mnie :)
U mnie o dziwo nie doszlo jeszcze do żadnej kłótni prędzej krótkich sprzeczek które przistaczamy już na samym początku w jakiś " kabaret ".
OdpowiedzUsuńW końcu po kilku miesiącach znalazłam ten blog. Czytałam Twojego poprzedniego bloga, ale zrobiłam sobie krótką przerwę i nie widziałam ostatniego postu z linkiem do tego bloga. Na szczęśćie skończyło się to szczęśliwie i was znalazłam :)
haha, cieszymy się :*
UsuńCzuję, że dobrana z Was para. Właśnie połączenie tak różnych charakterów daje szansę na przetrwanie zwiazku. Dwa takie same daleko razem nie ujdą i to właśnie obserwuję dookoła :-) A do Waszej listy dodam, żeby rozmawiać o problemie, a nie nawiązywać do siebie nawzajem: "Bo ty zawsze/Ty nigdy/Ty jesteś taki itd...) :-)
OdpowiedzUsuńPrzeciwieństwa się przyciągają i w moim związku również do się sprawdza. Przez rok nie było żadnej solidnej kłótni poza -"Oglądamy Władcę Pierścieni!" -"Nie, Gwiezdne wojny". Kończyło się na tym, że wybieraliśmy jeszcze inny film. Kompromisy też są ważne. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem choleryczką okropną i mam szczęście, że mój Łukasz potrafi wszystko na spokojnie mi wyjaśnić i w końcu mi złość mija :D wie jak mnie ugłaskać :)
OdpowiedzUsuńA wy wyglądacie pięknie, wpadnę na ślub :D
Super post :) Co powiesz na wspólna obserwację ? Jeśli tak daj znać na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każda obserwację oraz propozycje wejść w linki :)
Świetnie napisane. Nazywasz rzeczy po imieniu, tak lubię
OdpowiedzUsuńPięknie razem wyglądacie :)ps. bardzo ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńSzósty punkt pomoże w ogóle nie doprowadzić do zamieszania
OdpowiedzUsuńMój blog. kliknij